Asseco Resovia od porażki 1:3 z Projektem Warszawa rozpoczęła nowy sezon PlusLigi. Rzeszowianie triumfowali jedynie w premierowej odsłonie. – Warszawianie lepiej zagrywali, lepiej grali w systemie blok-obrona, ale przede wszystkim lepiej zagrali w ataku – przyznał rozgrywajacy rzeszowskiego zespołu, Fabian Drzyzga.
Początek spotkania należał do gospodarzy. Od drugiego seta Projekt Warszawa podniósł jednak swój poziom w przyjęciu i gra stołecznych wyglądała o wiele lepiej. To poskutkowało kompletem punktów wywiezionych z Podpromia.
RÓŻNICA WIDOCZNA
Chociaż pierwszy set padł łupem Asseco Resovii, to rywala bardzo szybko się pozbierali i od drugiej partii kontrolowali w większości boiskowe wydarzenia. – Bardzo szybko pękaliśmy. Nawet w tym trzecim secie, kiedy przez chwilę było równo, było czuć, że brakuje nam tego „czegoś” – podsumował rozgrywający rzeszowskiego zespołu, Fabian Drzyzga.
Jedną z bolączek jego drużyny była ofensywa. O wiele lepiej w tym elemencie spisywali się warszawianie. – Nie lubię się tłumaczyć po meczach, ale było widać dwie drużyny. Jedna, która spotkała się prosto z „wakacji”. Druga, która grała ze sobą już dłużej i ma w nogach kilka wspólnych spotkań. Gratulacje dla Projektu, zagrał w tym meczu świetnie. Od drugiego seta warszawianie zaczęli przyjmować nasze zagrywki, my nic nie blokowaliśmy i ograli nas, zasłużenie wygrali.Lepiej zagrywali, lepiej grali w systemie blok-obrona, ale przede wszystkim lepiej zagrali w ataku – podkreślił różnicę w grze Drzyzga.
TRUDNE POCZĄTKI
Rzeszowianie nie mieli zbyt wiele czasu na zgranie. W okresie przygotowawczym korzystali ze wsparcia juniorów, a trener Medei pełną kadrę ma do dyspozycji dopiero od kilku dni. – Nadal nie jesteśmy w komplecie. Nawet dla tych zawodników, którzy byli w okresie przygotowawczym są inne niż wcześniej. Nigdy nie mogliśmy zrobić nawet gierki sześciu na sześć. Potrzebujemy czasu, którego nie mamy. Liga pędzi i musimy się zebrać w sobie – zapowiedział rozgrywający i kapitan Asseco Resovii.
Zdaje on sobie sprawę, że gra jego zespołu pozostawia wiele do życzenia. – My, którzy mieliśmy mniej siatkówki pomiędzy sezonami ligowymi, musimy pomagać tym zawodnikom, którzy mogą mieć jej trochę dość po kadrze. Musimy szybko wrócić na dobre tory. Nie ma co płakać nad jednym przegranym meczem, ale trzeba wyciągnąć wnioski, bo nie wyglądało to za dobrze – mówił Drzyzga.
CZASU NIE MA
Głównym problemem rzeszowian jest brak zgrania. Choć wielu zawodników w klubie ze stolicy Podkarpacia spędzi już kolejny sezon, to jednak do drużyny doszło kilku nowych graczy. Do tego na razie do gry nie jest zdolny Stephen Boyer, który ma być liderem Resovii. – Nie miałem tych pełnych sezonów przygotowawczych za dużo, ale ten był chyba najtrudniejszy. Nie przypominam sobie tylu urazów, kontuzji. Trenowaliśmy z dużą ilością juniorów, którym należą się wielkie dzięki, ale wiadomo, że to nie jest ten sam poziom. Wydawało nam się, że robimy wszystko dobrze, a kiedy zderzymy się z drużyną z PlusLigi, to ten poziom jednak jest inny – przyznał szczerze rozgrywający.
Rzeszowian nie omijają też urazy. Oprócz wspomnianego Boyer, swoje problemy miał chociażby Yacine Louati. – Na początku dołączyło dwóch Francuzów, ale najpierw wypadł jeden, potem na chwilę drugi. Zrobiliśmy może trzy normalne treningi. Trzeba to posklejać, a niestety nie jest to tak łatwe. Siatkówka to dość skomplikowana gra i potrzebujemy czasu, pomimo tego, że się znamy z poprzedniego sezonu – skwitował Fabian Drzyzga. Chociaż Resovia potrzebuje czasu, to nie ma go zbyt dużo, bo już w czwartek zmierzy się na wyjeździe ze Ślepskiem Suwałki.
źródło: inf. własna