– To są podwaliny i fundamenty z poprzedniego sezonu i miejmy nadzieję, że to będzie tak funkcjonować przez cały sezon – uważa po wygranej z Projektem Warszawa Fabian Drzyzga. – Cieszy zwycięstwo, ale jest kilka rzeczy do poprawy, jak to zawsze w siatkówce. Nie jest to sport, w którym można mieć perfekcję, więc trzeba to udoskonalać i gdzieś tam przykrywać swoje słabości – dodał rozgrywający Asseco Resovii Rzeszów.
Nadspodziewanie chyba łatwo przyszło wam inauguracyjne zwycięstwo nad Projektem Warszawa?
Fabian Drzyzga: – Zawsze pierwsza kolejka jest niewiadomą. Cieszy zwycięstwo, ale jest kilka rzeczy do poprawy, jak to zawsze w siatkówce. Nie jest to sport, w którym można mieć perfekcję, więc trzeba to udoskonalać i gdzieś tam przykrywać swoje słabości.
Tych słabości nie było jednak za bardzo widać w waszej grze. Było trochę niewiadomych jak wkomponują się gracze, którzy dołączyli do zespołu po mistrzostwach świata?
– Jeśli nie było tego widać, to dobrze to kamuflowaliśmy. Chłopaki, którzy grali w mistrzostwach świata, są na innym poziomie formy i aż tak szybko się z niej nie zjeżdża i na pewno przez jakiś czas będą utrzymywać ten wysoki poziom. Pewnie gdzieś tam w grudniu, oby nie, złapie ich jakaś zadyszka. To jest normalna rzecz, to są ludzie, a nie roboty.
Bardzo dobrze wyglądała w meczu z Projektem gra środkowych, którzy rzadko się mylili, a obaj – Jan Kozamernik i Jakub Kochanowski zakończyli spotkanie z dwucyfrowym dorobkiem punktowym.
– Taki ten mecz był. To są podwaliny i fundamenty z poprzedniego sezonu i miejmy nadzieję, że to będzie tak funkcjonować przez cały sezon.
Brak kontuzjowanych dwóch czołowych przyjmujących w ekipie rywali Kevine Tille i Artura Szalpuka w jakiś sposób pomogło w zwycięstwie?
– Myślę, że bardziej to im przeszkodziło niż nam pomogło. Pewnie trenowali przez jakiś okres w innym składzie i nagle kontuzja Artura Szalpuka, przyjazd tuż przed inauguracją sezonu nowego zawodnika Kamila Baranka, do tego nie w pełni zdrowy Piotrek Nowakowski – na pewno im to wszystko jakoś utrudniało grę, ale taka jest liga i takie rzeczy będą się zdarzać. Można się wszystkim tłumaczyć, ale my się skupiliśmy na sobie nie patrząc, kto jest po drugiej stronie.
Kolejny mecz w środę z debiutantem w PlusLidze ekipą ze Lwowa w hali Hutnika Kraków, w której chyba nie miał pan nigdy okazji zagrać?
– Chyba, że bardzo, bardzo dawno temu w I lidze jak byłem w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Przed nami kolejny rywal trzeba tam pojechać i grać. Na pewno nie lekceważyć, bo wtedy będzie nieprzyjemnie.
Początek sezonu rozgrywany w ekspresowym tempie co trzy dni mecz.
– Mamy szesnaście drużyn w lidze i ten terminarz trzeba gdzieś upchnąć, więc chyba jest to zrozumiałe.
źródło: plusliga.pl