– Wciąż nie dowierzam i jestem bardzo smutny. Przykro mi z powodu tego, co nas spotyka jako cały klub – mówił o trudnej sytuacji Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Erik Shoji. W rozmowie ze Strefą Siatkówki libero skomentował ostatnie spotkanie kędzierzynian w Katowicach oraz wyjaśnił, z jakimi problemami na co dzień mierzy się jego zespół.
poczuliśmy się zbyt pewni
Co myślisz o tym spotkaniu? Co się stało w drugim secie?
Erik Shoji: – Mówiąc szczerze, nie wiem, co się stało. Muszę zobaczyć mecz. Chyba poczuliśmy się zbyt pewnie w pewnym momencie. Przeciwnicy posłali kilka mocnych zagrywek i zadziałały zmiany, które wprowadził ich trener. Frustrowaliśmy się swoją niemocą, a GKS się nakręcał. Musimy wyciągnąć wnioski i iść dalej.
Co było głównym problemem?
– Z pewnością nie szło nam w przyjęciu, a to kluczowy element, który ustawia całą akcję. Ja osobiście nie pomogłem drużynie za bardzo w tym elemencie w pierwszym secie. Ciężar przyjęcia spoczął na barkach naszych przyjmujących. Trzeba oddać rywalom, że dużą presję wywierali na nas zagrywką. Wiedzieliśmy to przed przyjazdem do Katowic, że gospodarze rewelacyjnie zagrywają, ale mimo to nie ustawialiśmy się dobrze do przyjęcia serwisów.
David Smith nie był dysponowany w tym meczu i obserwował go spoza band reklamowych. To coś poważnego?
– David wciąż leczy uraz. Nie chcę się wypowiadać za niego. Z pewnością przez jeszcze krótki czas nie będzie mógł występować. Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji. Mamy siedmiu przyjmujących, a żaden z nich nie grał w trzecim secie. W ogóle w meczu na pozycji przyjęcia występowali atakujący i środkowy. Chcę z tego miejsca pogratulować rywalom, bo spisali się wyśmienicie, a trudno się gra z zespołem, który nie do końca wie, co się dzieje, jak to miało miejsce w naszym przypadku.
Wszyscy wiedzą, że macie swoje problemy, ale to chyba właśnie z takimi zespołami jak GKS Katowice powinniście punktować?
– Nie patrzę na to w ten sposób. Mimo sporych przeciwności losu zagraliśmy całkiem dobrze. Walczyliśmy o pełną pulę punktów, by poprawić swoją pozycję w tabeli, ale niestety musieliśmy uznać wyższość katowiczan.
Czy ta porażka w drugim secie jest dla was zastrzykiem motywacji?
– Tak, choć trudno mi tak o tym myśleć. Wciąż nie dowierzam i jestem bardzo smutny. Przykro mi z powodu tego, co nas spotyka jako cały klub. Przed nami spotkania z zespołami, które są w tabeli niżej od nas i musimy urwać im punkty.
Zobacz również:
Co stało się z ZAKSĄ w drugim secie?
cel? – pozostać zdrowym
Erik, jesteś jedynym graczem pierwszej szóstki, który nie wypadł ze składu z powodu kontuzji. Jak to robisz?
– Staram się o tym nie myśleć, ale masz rację. Usiłuję wykonywać moją pracę, dobrze trenować, pozostawać zdrowym dla siebie, drużyny, klubu oraz w dalszej perspektywie dla reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Będę pracować dalej. Wszyscy ciężko trenują, nikt sobie nie bierze wolnego. Mamy po prostu dużo poważnych problemów – trapią nas zróżnicowane kontuzje, każdy mierzy się z czymś innym. Mam nadzieję, że fani to rozumieją. Tylko ja i Twan Wiltenburg byliśmy od początku sezonu do dyspozycji trenera w każdym meczu. Nie chcę się usprawiedliwiać, mówię o faktach.
Chyba też borykaliście się z problemami organizacyjnymi?
– Zmiana trenera była dla mnie osobiście niespodzianką, choć może też nie do końca. Tak pół na pół. Nasz obecny trener Adam Swaczyna dokłada wszelkich starań i pracuje naprawdę ciężko, by pomóc nam w tej sytuacji. Bardzo jesteśmy mu wdzięczni za jego wysiłek. Adam jest bardzo skoncentrowany na tej części sezonu, zmotywowany i chce wygrywać. Ponadto współpracuje też z kadrą narodową, więc ma doświadczenie.
We wtorek rusza TAURON Puchar Polski. Pierwszy od lat, w którym nie wystąpi ZAKSA. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2014/2015. Jak się z tym czujesz?
– Gdy było już jasne, że nie będziemy walczyć o puchar, czuliśmy się bardzo rozczarowani, ale też wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, dlaczego tak się stało. Mieliśmy swoje szanse, by znaleźć się w pierwszej szóstce w tabeli, ale przegraliśmy kilka spotkań, które powinniśmy byli wygrać. Będzie to rozczarowujące oglądać mecze, wiedząc, że mogło się być na boisku.
A będziesz oglądać mecze?
– Tak, ja osobiście w kółko oglądam siatkówkę (śmiech). Chciałbym pojechać na turniej finałowy. Zobaczymy, czy mi się uda. W tygodniu roboczym będziemy trenować. Nie znam jeszcze dokładnego planu, ale raczej nie dam rady wyskoczyć do Rudzińca.
źródło: inf. własna