W zaległym meczu 14. kolejki TAURON Ligi Energa MKS Kalisz podejmował ŁKS Commercecon Łódź. Mecz zakończył się dopiero po tie-breaku, bo choć łodzianki prowadziły już 2:0, to ostatni zespół tabeli zdołał odwrócić wynik i doprowadzić do piątej odsłony. Jednak w tie-breaku podopieczne Zbigniewa Bartmana nie straciły koncentracji i przypieczętowały zwycięstwo.
Energa MKS Kalisz ledwo do 10
Siatkarki z Łodzi bardzo wyraźnie zaznaczyły swoją obecność już na samym początku. Z dużą pomocą rywalek i ich błędów własnych odskoczyły na 5:0. Impas kaliszanek przełamała jako pierwsza Wiktoria Szumera, ale przyjezdne na każdy punkt MKS-u odpowiadały serią. Raz po raz siatkę murowała Anna Obiała, a w ataku punktowała każda. Przewaga wzrosła aż do 10:2. Kompletnie niewidoczna była Joyce Agbolossou, jakość ataku całej drużyny też pozostawiała wiele do życzenia. Pojedynek był mocno jednostronny i łodzianki po prostu dograły tego seta do końca (5:16, 10:25).
ŁKS Łódź po raz drugi
Również drugą odsłonę lepiej rozpoczęły przyjezdne i znów spory procent ich punktów stanowiły błędy kaliszanek (2:5, 3:9). Wreszcie dała coś od siebie Agbolossou. Trochę nadziei gospodyniom dała też słabszy moment Zuzanny Góreckiej, dzięki czemu zniwelowały one straty do czterech „oczek”. Jednak im bliżej było końcówki seta, tym bardziej bezlitosne były wiceliderki tabeli. Gra systemem blok-obrona funkcjonowała bez zarzutu i łodzianki non stop punktowały z kontrataków. Wkrótce zrobiło się 22:15 dla ŁKS-u. I choć gospodynie obudziły się w ostatnim momencie przy zagrywce Joanny Sikorskiej to trzypunktowa seria nie odmieniła ich losu.
Klara Dite show
Zespół z Łodzi miał w planie zamknąć mecz w trzech partiach. Zaczął bardzo dobrze, bo serwis Sonii Stefanik odrzucił kaliszanki od siatki. ŁKS zbudował zapas 4:1, ale wtedy niespodziewanie coś ruszyło w ekipie gospodyń. Te zdobyły się na pięciopunktową serię, a jej autorkami były przede wszystkim Marta Pol i Klara Dite. MKS nawet prowadził 10:9, a potem potrafił odeprzeć atak faworytek. Wciąż pierwsze skrzypce grały Pol i Dite. Ta druga zagrała na 69% skuteczności w ataku. Dużo dała też zagrywka Kingi Wawrzyniak, która na 9. metrze pozostała już do końca seta. Łodzianki popełniły za dużo błędów w ataku i oddały seta z dość sporą stratą.
Marlena Kowalewska to za mało na ratunek
Koncentracja faworytek z Łodzi nie wróciła wraz z kolejną partią. Zawodziła Górecka, za to wciąż jak z nut grała Dite. Dobre decyzje w kontrach zaprowadziły MKS do wyniku 8:4. Do pomocy wróciła Marlena Kowalewska i to właśnie jej zagrywka wniosła świeżość po stronie przyjezdnych. Rozgrywająca obnażyła przyjęcie rywalek, czego efektem była aż dziewięciopunktowa seria – 8:13. Kaliszanki jednak po raz kolejny pokazały wolę walki i na półmetku na tablicy ukazał się remis. Gra punkt za punkt toczyła się do samego końca. Gospodynie wytrzymały wojnę nerwów i doprowadziły do tie-breaka.
Spora niespodzianka z happy-endem dla faworytek
W nim początkowo ŁKS dyktował warunki. Górecka odkupiła winy w polu serwisowym, wyprowadzając zespół na 6:1. Gospodynie nie poddały się jednak bez walki. Z pomocą Marty Pol zmniejszyły dystans do 8:9. Na więcej jednak podopieczne Zbigniewa Bartmana nie pozwoliły. Trudne, ale cenne zwycięstwo przypieczętowała kiwka Regiane Bidias.
MVP: Anna Obiała
Energa MKS Kalisz – ŁKS Commercecon Łódź 2:3
(10:25 20:25, 25:17 25:23, 12:15)
Składy zespołów:
MKS: Wawrzyniak (2), Pol (18), Agbolossou (10), Borys (1), Szumera (10), Kubacka (6), Pajdak (libero) oraz Diana Dąbrowska, Sikorska (4), Dite (24), Nowacka
ŁKS: Kowalewska (2), Obiała (19), Górecka (18), Hryszczuk (18), Scuka (1), Stefanik (11), Stenzel (libero) oraz Gierszewska, Bidias (16), Gajer (1)
Zobacz również:
Wyniki i tabela TAURON Ligi