– Popełniłem błąd dziesięć lat temu. Muszę zaakceptować konsekwencje. Ale krzywdzenie ludzi wokół mnie, niezależnie od tego, czy jest to Matthew, moja żona czy moje dzieci, myślę, że to idzie za daleko – powiedział na konferencji prasowej holenderski siatkarz plażowy, Steven Van de Velde, który w 2016 roku został skazany za gwałt na 12-letniej dziewczynce.
Mroczna przeszłość
O Stevenie Van de Velde głośno zrobiło się w 2016 roku, kiedy wówczas 21-letni siatkarz plażowy został skazany za gwałt na dwunastoletniej dziewczynce. Holender miał spędzić w więzieniu cztery lata, ale po roku został przedterminowo zwolniony z aresztu. – Nie czytałem mediów, ale słyszałem, że jestem nazywany potworem seksualnym i pedofilem. Nie jestem nim. Jestem głupi, strasznie głupi – powiedział w holenderskich mediach przed wyjściem na wolność.
Przed igrzyskami olimpijskimi jego historię przypomniał Bild, a to wywołało liczne protesty. Występowi Stevena Van de Velde w Paryżu towarzyszyło wiele kontrowersji. W turnieju olimpijskim zagrał w parze z Matthewem Immersem. Holenderski duet wyszedł z grupy, ale olimpijską rywalizację zakończył na 1/8 finału. Na tym etapie turnieju 0:2 przegrał z brazylijską parą, Evandro/Arthur.
Pojawiły się łzy
Po igrzyskach olimpijskich Van de Velde udał się na plażowe mistrzostwa Europy, ale jeszcze przed ich rozpoczęciem musiał zmierzyć się z niewygodnymi pytaniami od dziennikarzy. Po jednym z nich zalał się łzami. – Popełniłem błąd dziesięć lat temu. Muszę zaakceptować konsekwencje. Ale krzywdzenie ludzi wokół mnie, niezależnie od tego, czy jest to Matthew, moja żona czy moje dzieci, myślę, że to idzie za daleko. W trakcie igrzysk pomyślałem, czy to wszystko jest tego warte? – powiedział zapłakany van de Velde w czasie konferencji prasowej.
Zobacz również:
Igrzyska olimpijskie: Nie zabrakło ciekawych rozstrzygnięć
źródło: inf. własna, Przegląd Sportowy
