Ogólnopolskie Mistrzostwa w Minisiatkówce o Puchar Kinder Joy of Moving jak co roku mają swój finał z początkiem wakacji. To wydarzenie, które powinno się znaleźć w kalendarzu każdego młodego adepta siatkówki. Turniej trwa nieprzerwanie od 29 lat, w ciągu których bardzo się rozwinął. – Tych różnic jest sporo. Przede wszystkim impreza nabrała większego rozgłosu w porównaniu do lat ubiegłych – mówił atakujący reprezentacji Polski, będący gościem specjalnym na mistrzostwach, Dawid Dulski.
Dawid Dulski: Jestem bardzo dumny, że mogę grać z orzełkiem na piersi
W Gliwicach pojawiłeś się u boku Kamila Szymury. Jak dotarliście na to wydarzenie?
Dawid Dulski: – Akurat każdy z nas przyjechał tu swoim samochodem, choć jechaliśmy ze zgrupowania w Legionowie. Przed przyjazdem musieliśmy załatwić wizę, byśmy mogli pojechać na Uniwersjadę.
Jak ci się podoba turniej?
– Sam kiedyś w nim grałem, więc wiem, na czym on polega. Jest to zdecydowanie ogromny turniej. Dużo dzieci rywalizuje ze sobą w jednym miejscu.
Zauważasz jakieś różnice między obecnym wyglądem turnieju, a tym, jak on wyglądał za twoich czasów?
– Tych różnic jest sporo. Przede wszystkim impreza nabrała większego rozgłosu w porównaniu do lat ubiegłych. Oczywiście uczestnicy się zmieniają, choć wiele drużyn czy nawet trenerów od lat jest związanych z tym turniejem i bierze w nim czynny udział. Także rok rocznie inne gwiazdy są zapraszane. Poza tym myślę, że sam przebieg turnieju i jego organizacja jest podobna.
Przejdźmy do Uniwersjady. Chyba w takim zestawieniu naszej reprezentacji jeszcze nikt nie widział?
– Większość zawodników przewinęło się przez SMS w Spale bądź kadry młodzieżowe, więc się znamy dobrze, choć jesteśmy oczywiście z różnych roczników. Z każdym dniem wspólnego obcowania jesteśmy coraz bardziej zgrani. Za nami tydzień przygotowań w Legionowie, od poniedziałku będziemy trenować w Jastrzębiu-Zdroju. Czekają nas tam sparingi z reprezentacją Czech. Potem już 21 lipca wylatujemy do Chin.
Przebojem wdarłeś się do seniorskiej reprezentacji Polski. Wiesz już, jakie plany ma wobec ciebie Nikola Grbić? Jak zostałeś przyjęty do przez resztę drużyny?
– Niestety jeszcze nic nie wiem. Czas pokaże. Czekam na decyzję trenera, co do dalszych ruchów kadrowych. Jestem bardzo dumny, że mogę grać z orzełkiem na piersi i reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej. Osobiście nie mam żadnego mentora w kadrze. Myślę, że każdy z chłopaków dużo mi pokazał i chętnie dzielił się swoim doświadczeniem. Od początku dobrze się czułem, czułem się akceptowany. Dawali mi dużo swobody. Ligę Narodów można traktować w sumie jako takie przetestowanie zawodników przed ważniejszymi turniejami. Myślę, że zdałem test, choć nie czułem się jak w szkole. Starałem się pokazać z jak najlepszej strony.
Ale siatkówka nie była pierwszą dyscypliną sportu z którą miałeś styczność?
– Jak każdy mały chłopiec ciągnęło mnie do piłki nożnej. Jest to jednak najbardziej popularny sport. Ale w moim domu od zawsze zachęcano mnie do uprawiania sportu. Rodzice w miarę swoich możliwości wspierają mnie również do teraz i często przyjeżdżają na moje mecze, choć akurat do Spodka nie mogli przyjechać.
źródło: inf. własna