Ślepsk Malow Suwałki należy do zespołów, które nie zaczęły dobrze nowego sezonu w PlusLidze. Po czterosetowym pojedynku musiał bowiem uznać wyższość Stali Nysa. – Ten mecz przegraliśmy detalami. Jakiś drugi kontakt, piłka niekoniecznie dobrze dostarczona do ataku, trudna sytuacyjna, musieliśmy się ratować kiwką – powiedział po tym spotkaniu Dominik Kwapisiewicz, trener Ślepska.
Ekipa z Suwałk najbardziej może żałować przegranej w premierowej odsłonie, w której uległa przeciwnikowi dopiero po walce na przewagi.
– W szatni powiedziałem, że pierwszy mecz zawsze jest nerwowy i tak też było, że mogą na nas naskoczyć, my równie dobrze możemy naskoczyć na nich. Wyszła ta opcja, że Nysa nas rozstrzelała przez chwilę zagrywką. Jednak nie minęła połowa seta i już wróciliśmy, bo było bodajże po 15, jeśli się nie mylę i biliśmy się jak równy z równym. W tym secie mieliśmy owszem dwie piłki setowe, ale przy swojej zagrywce nie mieliśmy żadnej w górze, żeby móc skończyć tego seta na swoją korzyść – opowiedział o tej partii Kwapisiewicz.
Trener Ślepska podsumował także końcowy rezultat tego spotkania. – Ten mecz przegraliśmy detalami. Jakiś drugi kontakt, piłka niekoniecznie dobrze dostarczona do ataku, trudna sytuacyjna, musieliśmy się ratować kiwką. No tak na szybko: w blokach byliśmy po równo, chyba po 4, w przyjęciu byliśmy lepsi, w ataku byliśmy bardzo porównywalni. Zadecydowały po dwie, trzy akcje, których nie potrafiliśmy przechylić na swoją korzyść. Być może jeden raz więcej zatrzymać Gierżota czy Ben Tarę i byłby odwrotny wynik. Jednak nie udało nam się nawet jednego punktu przywieźć z tego terenu, z Nysy i z tego powodu nie możemy być do końca zadowoleni – zakończył.
Kolejną szansę na zdobycze punktowe drużyna z Suwałk będzie miała 6 października, kiedy to zmierzy się u siebie z Treflem Gdańsk.
źródło: opr. własne, Ślepsk Suwałki - Facebook