Było widać po chłopakach zdenerwowanie, ale pierwsze spotkanie zawsze rządzi się swoimi prawami. Naszym jedynym celem na ten mecz było zwycięstwo. To się udało osiągnąć – powiedział po wygranej w Częstochowie trener Ślepska Malow Suwałki, Dominik Kwapisiewicz.
Nerwowo, ale z happy endem
Wywieźliście 3 punkty z Częstochowy, ale beniaminek momentami wam się postawił. Potwierdziło się, że pierwsze mecze w sezonie rządzą się swoimi prawami?
Dominik Kwapisiewicz: – Wiedzieliśmy, że ten mecz nie będzie taki łatwy, szybki i przyjemny. Potwierdził to pierwszy i trzeci set. Ciężko jednak stwierdzić czy to zasługa beniaminka, który w niektórych fragmentach prezentował się dobrze, czy po prostu naszej słabej gry. Nie opanowaliśmy aż tak szybko nerwów, przez co momentami nie wyglądaliśmy nawet tak jak potrafimy prezentować się na treningach. Było widać po chłopakach zdenerwowanie, ale pierwsze spotkanie zawsze rządzi się swoimi prawami. Naszym jedynym celem na ten mecz było zwycięstwo. To się udało osiągnąć. Najważniejsze, że zdobyliśmy 3 punkty.
Zobacz również:
Nerwowa, ale zwycięska inauguracja Ślepska
No właśnie, sztuką jest wygrywać takie mecze, w których gra nie do końca układa się po myśli…
– Dokładnie. Było tak, że nie graliśmy nadzwyczaj dobrego spotkania. Momentami graliśmy solidnie, a momentami zapominaliśmy o swojej siatkówce, ale ostatecznie dobrze na tym wyszliśmy. Cieszymy się ze zwycięstwa i myślimy już o spotkaniu z Asseco Resovią. Jakoś jestem przekonany, że już w czwartek w meczu z rzeszowianami nasza siatkówka będzie wyglądała lepiej niż w Częstochowie.
Ten czwarty set już był tym fragmentem meczu, w którym złapaliście swój rytm gry?
– W czwartym secie od początku do końca prezentowaliśmy się dobrze. Na zagrywce graliśmy ciekawie, podbiliśmy kilka piłek, kilka akcji skończyliśmy w ataku. Jednak trzeba przyznać, że przeciwnik też popełnił sporo błędów własnych, czym nam pomógł.
SUWALSKIE PUZZLE
Dużo czasu jeszcze potrzebujecie, aby poukładać wszystkie klocki suwalskiej układanki?
– Chwilę na pewno. Mathijas Sanchez potrzebuje jeszcze trochę czasu. Z kilkoma chłopakami już grał, do kilku nowych w miarę szybko powinien się dopasować, zwłaszcza do środkowych. Widać, że momentami współpraca między nimi już wygląda dobrze. Nie sądzę więc, że będzie potrzebował jakiegoś długiego okresu.
Przed wami mecz z Asseco Resovią. Myśli pan, że przyjedzie ona podrażniona porażką z Projektem?
– Nie wiem czy przyjedzie podrażniona, bo zespoły z Rzeszowa i Warszawy prezentują podobny poziom. Oba mają bić się w tym sezonie o medale, więc wcale nie było takie oczywiste, że rzeszowianie muszą ten mecz wygrać. U nas na pewno będą chcieli zgarnąć komplet punktów, ale my będziemy chcieli im się przeciwstawić. Myślę, że we własnej hali, z własnymi kibicami możemy pokusić się o dobry wynik.
A o co w takim razie Ślepsk będzie bił się w tym sezonie? Marzycie o ósemce?
– W sporcie trzeba sobie wyznaczać cele. Nie mogą one być minimalistyczne. Jeśli chcemy się rozwijaćć jako grupa, to musimy do czegoś dążyć. Chcielibyśmy więc znaleźć się w ósemce, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie to trudne zadanie do zrealizowania. Zrobimy jednak wszystko, aby zagrać w play-off.
źródło: inf. własna