Nowak-Mosty MKS Będzin przegrał w 3. kolejce PlusLigi na wyjeździe ze Steam Hemarpolem Norwidem Częstochowa 0:3. Dla beniaminka to druga porażka z rzędu po świetnym otwarciu sezonu. O swoim stanie zdrowia po zderzeniu z bandą LED oraz meczu i niechlubnym trzecim secie opowiedział Strefie Siatkówki Dominik Depowski, przyjmujący klubu znad Czarnej Przemszy.
- Nowak-Mosty MKS Będzin przegrał na wyjeździe ze Steam Hemarpolem Norwidem Częstochowa 0:3.
- W pierwszym secie spotkania z bandą zderzył się Dominik Depowski. Na jego twarzy pojawił się spory grymas bólu.
- Będzinianie dwie pierwsze partie przegrali do 20 i 19. W trzeciej jednak zdecydowanie odstawali od przeciwnika, zdobywając tylko 14 punktów.
- Przyjmujący w rozmowie ze Strefą Siatkówki opowiada o swoim stanie zdrowia, meczu i nastawieniu.
ZDERZENIE Z BANDĄ
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Biegłeś za piłką, po czym zderzyłeś się z bandą LED. Grymas bólu na twojej twarzy był niesamowity. Co konkretnie wydarzyło się z twojej perspektywy w I secie?
Dominik Depowski: – Biegłem za piłką. Myślałem, że ta spadnie przed bandami, ale niestety była zaraz za nimi. Stłukłem kolano. Są w miarę lekkie rozcięcia. Myślę, że to nic wielkiego i że szybko się zagoi. Mam nadzieję, że szybko wrócę do zdrowia.
Myślisz, że rzutowało to na twoją dalszą grę bądź miałeś tę sytuację z tyłu głowy?
– Nie. Nic z tych rzeczy. Byłem tak mocno skoncentrowany na meczu, że nawet nie myślałem o kolanie. Zapewne, kiedy zejdzie adrenalina, wówczas kolano zacznie boleć bardziej. Trudno (śmiech).
MOMENTY
Zapewne jest wam najbardziej szkoda drugiego seta, w którym zaczęliście grać blokiem. Dzięki niemu wyprowadziliście kontry, po których prowadziliście 13:11. Widać było w was dużą energię. Jednak dwa asy Daniela Popieli z rzędu, wszystko odwróciły.
– Dokładnie. Fajnie zaczęliśmy drugiego seta. To był dobry początek w naszym wykonaniu. Niestety pojawiły się nasze mankamenty, które nie sprzyjają nam w kontynuowaniu serii. Nie potrafiliśmy skończyć piłki w pierwszej akcji. Mimo kilku bardzo pozytywnych przyjęć, mieliśmy problemy w tym elemencie. Przy side oucie (atak po przyjęciu zagrywki przeciwnika – przyp. red.) szukałbym swego rodzaju przyczyny. Próbowałbym to rozwiązać i poprawić. Po wspomnianych akcjach drużyna z Częstochowy nakręciła się i trudno było ją dogonić. W trzeciej odsłonie zagrali swoją najlepszą siatkówkę, a my wręcz przeciwnie.
NIECHLUBNY TRZECI SET
W trzecim secie (przegrana MKS-u 14:25) dostrzegłem to samo co w meczu z Projektem Warszawa. Zabrakło w was życia i energii, jakbyście zupełnie opadli z sił. Przeciwnik grał, a wy staliście.
– Z boku trochę mogło to tak wyglądać, że staliśmy, a nie graliśmy. Taka prawda. Musimy zmienić również nasze nastawienie. Nawet gdy przegrywamy 0:2, zawsze możemy odwrócić losy spotkania, zawsze można wygrać mecz. Tym razem tak się nie stało. Nie wiem, czy zabrakło umiejętności. Na pewno zabrakło trochę serducha, walki i nerwowości w naszym wykonaniu. Wiemy, co możemy poprawić. Zobaczymy, co przyniesie następne spotkanie.
Zobacz również:
źródło: inf. własna