– Jestem bardzo zadowolony, bo myślę, że takie zwycięstwo jest nam bardzo potrzebne. Ta gra ostatnio bardzo falowała, a w tym meczu od trzeciego seta też falowała, ale trzymaliśmy naprawdę cały czas dobry poziom. Mieliśmy pojedyncze przestoje po cztery-pięć punktów, ale później potrafiliśmy wrócić i nawiązać walkę. Wróciliśmy na tie-break i w końcu jest wygrany – powiedział po czwartkowym meczu z Visłą Dawid Woch.
W ramach 21. kolejki I ligi mężczyzn Chemeko-System Gwardia Wrocław zmierzyła się z BKS-em Visłą Proline Bydgoszcz. Gospodarze prowadzili już 2:0, ale wygrali dopiero po tie-breaku.
– Mieliśmy moment dobrej gry, myślałem, że uda się to zakończyć w trzech setach, ale bydgoszczanie zerwali się. Brawa dla nich, bo grali świetnie w obronie, walczyli o każdą piłkę. Może troszkę bardziej przytrzymali nas blokiem. Często tak jest, że jak się prowadzi 2:0, to w tym trzecim secie koncentracja ucieka, ciężko to stwierdzić – powiedział Adrian Mihułka. – Zwycięstwo z bydgoszczanami jest dla nas w tym momencie najważniejsze. Wreszcie wygraliśmy mecz z zespołem z samego czuba tabeli, to się dla nas liczy, bo myślę, że tym meczem pokazaliśmy, że dalej liczymy się w grze o to, co ustaliliśmy sobie przed sezonem – dodał libero.
Nagrodę MVP odebrał Dawid Woch. Środkowy zdobył 12 punktów. – Na pewno takie przełamanie jest najważniejsze. Myślę, że sprawiliśmy radość naszym kibicom, bo to był naprawdę super mecz do oglądania – mecz walki – stwierdził Dawid Woch. – Jestem bardzo zadowolony, bo myślę, że takie zwycięstwo jest nam bardzo potrzebne. Ta gra ostatnio bardzo falowała, a w tym meczu od trzeciego seta też falowała, ale trzymaliśmy naprawdę cały czas dobry poziom. Mieliśmy pojedyncze przestoje po cztery-pięć punktów, ale później potrafiliśmy wrócić i nawiązać walkę. Wróciliśmy na tie-break i w końcu jest wygrany – podkreślił środkowy.
Bydgoszczanie do Wrocławia przyjechali w zaledwie dziewięcioosobowym składzie. Poza podstawową siódemką trener Ogonowski miał do dyspozycji atakującego Łukasza Owczarza i rozgrywającego Łukasza Sternika. Mimo tak okrojonego składu bydgoszczanie wywieźli punkt i utrzymali się na 3. miejscu w tabeli. Gwardziści pozostają na 7. lokacie, ale mają tylko dwa punkty przewagi nad dziewiątym Krispolem. Wrocławianie muszą rozegrać jeszcze dwa zaległe mecze. – Wszystko się może zdarzyć. W tej ósemce jest tak ciasno, że wszystkie drużyny mogą do niej awansować. Równie dobrze możemy spotkać się z Gwardią od razu w pierwszej rundzie. Tu wszystko może się wydarzyć – stwierdził Damian Wierzbicki
źródło: Gwardia Wrocław - facebook, opr. własne