– Nie popadamy w samozachwyt, wiemy, jak wiele pracy przed nami. Tak naprawdę teraz zaczyna się druga runda, która będzie jeszcze trudniejsza i chcemy po prostu robić swoje, iść do przodu z każdym meczem – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki trener Lotto Chemika Police Dawid Michor, pod którego okiem młode zawodniczki robią stałe postępy.
Rok 2024 zakończyliście awansem do ćwierćfinału Pucharu Polski. W grze zespołu widać było dojrzałość, nawet gdy zespół z Kalisza stawiał opór, wy potrafiliście wyjść z tych trudnych sytuacji.
Dawid Michor: – Ja bardzo się cieszę, widząc jak ten zespół dojrzewa, rozwija się, rośnie z każdym meczem. Wszystkie te przeciwności losu które napotykamy sprawiają, że jesteśmy coraz silniejsi, a teraz też i kompletniejsi jeśli chodzi o liczbę zawodniczek. Cieszę się,że wszyscy kibice wytrzymali cierpliwie, niełatwo było pewne kwestie utrzymać w tajemnicy. My od początku świadomie budowaliśmy ten zespół, wiedzieliśmy, na kogo chcemy postawić, że stawiamy na młodych ambitnych ludzi, którzy mają coś do udowodnienia. Uzupełniliśmy to tym doświadczeniem, które jest nieocenione i dzisiaj możemy widzieć tego efekty. Oczywiście nie popadamy w samozachwyt, wiemy, jak wiele pracy przed nami. Tak naprawdę teraz zaczyna się druga runda, która będzie jeszcze trudniejsza i chcemy po prostu robić swoje, iść do przodu z każdym meczem.
Szczecińskiej publiczności mogły już zaprezentować się dwie nowe dziewczyny, Katarzyna Partyka i Julia Orzoł. Wy znacie się z czasów Stężycy, a teraz wasze drogi znów się zeszły…
– My znamy się od lat ja i powiem, nie kłamiąc, że parę lat temu jak dziewczyny wylatywały do Stanów, to umówiliśmy się, że spotkamy się w ekstraklasie. Co do ich umiejętności byłem przekonany, że jak będą się rozwijać tak, jak się wcześniej rozwijały, to to one prędzej czy później znajdą się w ekstraklasie. Natomiast ja nie przypuszczałem, że to ja do tego momentu na tyle dojrzeję i pojawi się propozycja. Tak to trochę jest, że jak sobie coś wymarzymy, puścimy w świat tę pozytywną energię, to ona do nas wraca i warto marzyć, warto sięgać wysoko i to jest też na to przykład. Oczywiście czeka nas jeszcze dużo pracy i wierzę w to, że dziewczyny skorzystają z tej szansy, którą dostają i się tutaj w klubie bardzo mocno rozwiną. Gratuluję im debiutu i życzę im tego, żeby w zdrowiu sięgały po coraz lepsze rezultaty razem z nami.
Kasia dostała na razie więcej szansy od Julii, ale widać, że jest to dziewczyna, która ma papiery na granie.
– Wiedziałem. że tak będzie. Obie dziewczyny wylatując wyróżniały się w kraju, więc zrobiły kawał roboty i to dlatego, że są tak ambitne i mają serce do pracy. Niech będą wzorem dla młodzieży i przykładem, że jeżeli jest się zdeterminowanym i walczy się o swoje marzenia, to można robić co się chce.
Weszliśmy już w rok 2025. Jaki był dla pana osobiście ten miniony rok?
– Pełen zmian, ale też i pełen takich doświadczeń, że należy być otwartym na wszystko to, co przynosi nam los. Trzeba wszelkie tego typu zmiany czy tego typu sytuacje, które wydawałoby nam się, że obracają nasze życie o 180 stopni, przyjmować z wielką pokorą i nadzieją na to, że te zmiany będą wyłącznie na lepsze. Koniec końców myślę, że to był bardzo dobry rok i oby ten nowy był jeszcze lepszy.
Czy ogólnie czuje pan, że dojrzał jako szkoleniowiec przez te pierwsze miesiące w ekstraklasie?
– Nie zastanawiam się nad tym, jeżeli tak jest, to nie ma to dla mnie większego znaczenia. Dzisiaj mam pełną koncentrację na tym, co muszę zrobić lepiej każdego dnia dla mojego zespołu i nie zastanawiam się nad sobą. Może po sezonie, gdy będę siedział w łódce, polując na największego szczupaka w jeziorze, będę miał chwilę, żeby się zastanowić nad tym, jak bardzo mnie zmienił ten sezon. Na to przyjdzie jeszcze czas.
Czego zatem poza zdrowiem panu życzyć na ten nowy rok?
– Zdrowia dla mojej rodziny, dla mojego zespołu. Resztę sobie sami wywalczymy.
Zobacz również:
Trener w pięknych słowach o szkoleniu młodzieży. „To wynagradza niepowodzenia”
źródło: inf. własna