Bełchatowianie nie tak wyobrażali sobie ostatnie starcie ze Ślepskiem Suwałki. -W tym meczu liczyliśmy minimum na zapunktowanie z naszej strony, a weszliśmy w niego bardzo słabo. Najsłabiej z tych trzech ostatnich spotkań – podsumował Dawid Konarski, atakujący PGE GiEK Skry Bełchatów
Podopieczni trenera Andrei Gardiniego nadal są w dołku. Przegrali po raz kolejny, tym razem ze Ślepskiem Malow Suwałki. Goście z Bełchatowa wywieźli komplet punktów.
Punkty uciekają
Trzy wygrane i sześć porażek to obecny bilans meczów PGE GiEK Skry Bełchatów. Dla drużyny najboleśniejszymi przegranymi są te w meczach z rywalami, z którymi zespół powinien wygrywać, bądź wywalczyć jakieś punkty do tabeli. Po dziewięciu kolejkach drużyna z Bełchatowa ma ich zaledwie siedem. – Powoli zaczyna nam drużyn w tabeli, z którymi możemy zdobywać jakieś punkty. W tym meczu liczyliśmy minimum na zapunktowanie z naszej strony, a weszliśmy w niego bardzo słabo. Najsłabiej z tych trzech ostatnich spotkań. Później coś zaczęliśmy grać, ale i tak jest mi aż wstyd za to, jak wyglądamy. Za to, że nie potrafimy wygrać spotkania u siebie – przyznał po przegranej Dawid Konarski.
– Wiemy, co mamy robić, ale dużo czasu zajmuje nam, by się rozpędzić. Jak już jakiś rytm złapiemy i po kolejnych jakichś prostych błędach leżymy i oddajemy punkty przeciwnikom. Naprawdę dużo energii zostawiamy, by zdobyć jakiś punkt, a później w 20 czy 30 sekund oddajemy trzy, cztery wypracowane akcje – dodał atakujący PGE GiEK Skry.
Oddają inicjatywę
Bełchatowianie przez pierwsze dwa sety gonili wynik. Szło im raz lepiej raz gorzej, ale to sami utrudniali sobie grę, popełniając błędy. Rywale wykorzystywali nieskończone ataki gospodarzy, zamieniając je na punkty w kontrach. Skra obudziła się w trzecim secie, choć i w nim zdarzył się jej przestój. – Zaczęliśmy go dobrze, ale później na przestrzeni trzech, czterech akcji było już koło remisu. Następnie było punkt za punkt, a jak widać ciężko nam się gra, gdy wynik jest na styku. Nawet w trzecim secie, gdy mieliśmy siedem punktów przewagi, Ślepsk powolutku, powolutku zaczął nas dochodzić i ich błąd własny spowodował dopiero przejście. Na pewno nad tym musimy pracować. Oczywiście dużo łatwiej gra się, jeśli ma się przewagę pięciu, czy sześciu punktów powyżej szesnastego punktu w secie – ocenił Konarski.
13. miejsce w tabeli
Drużynie z Bełchatowa gromadzenie punktów przychodzi z trudnością. Obecnie PGE GiEK Skra jest trzynastą drużyną w tabeli. Za nią plasują się jedynie: beniaminek z Częstochowy, GKS Katowice i Czarni Radom. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że może nie będziemy walczyć o mistrzostwo Polski, ale w tych meczach z drużynami w podobnym rejonie tabeli powinniśmy przynajmniej punktować. Tym bardziej u siebie w hali, gdzie trenujemy – przyznał atakujący bełchatowian. – Przed nami kolejny mecz w sobotę z GKS-em Katowice, więc wierzę, że rozpoczniemy go po prostu dużo lepiej i jak już wejdziemy w mecz, w seta dobrze, z tą pozytywną energią, to będzie grało nam się lepiej. Musimy zaczynać od początku dobrze, bo w innym wypadku będziemy mieć ogromne schody z każdą drużyną – dodał.
Zobacz również:
Grzegorz Łomacz: Trzeba być cierpliwym, a nam tej cierpliwości brakuje
Cel: ustabilizować grę
Trzeba podkreślić to, że bełchatowianie mają momenty w swojej grze, w których prezentują całkiem niezłą, miłą dla oka siatkówkę. Gdy jednak zaczynają się mylić, tracą od razu cały rytm i ciężko im wrócić do gry. – Nawet pomimo utraty prowadzenia i straty dwóch, trzech punktów pod koniec czwartego seta udało nam się wrócić. Graliśmy punkt za punkt na przewagi i nawet ta ostatnia akcja, kontra do nas, piłka – freeball, wystawiamy dobrą piłkę i robimy błąd własny – wyliczał zawodnik. – Jeśli nie będziemy robić tak prostych rzeczy, to będzie nam ciężko w tej lidze rywalizować. Nie ma tu żadnej słabej drużyny, która jakoś bardzo odstaje. Z każdym rywalem musimy się napocić, zagrać na 110%, by te punkty zdobywać. Na pewno brakuje nam regularności. Dwa, trzy zwycięstwa z rzędu na pewno by nas napędziły i grałoby się nam dużo lepiej – zauważył Dawid Konarski.
Kontuzje to nie wymówka
Od początku sezonu w drużynie z Bełchatowa brakuje kilku ważnych ogniw. Do gry nadal nie wrócili Mateusz Mika i Łukasz Wiśniewski. Choć ten drugi powoli wraca do składu meczowego. W trakcie sezonu urazy mniejsze bądź większe wykluczały innych zawodników z gry, bądź z treningów. Jak przyznaje atakujący Skry, do tego powinni się już przyzwyczaić i grać, bez względu na tę sytuację. – Nie będziemy się cały czas wymawiać kontuzjami, bo one są od początku okresu przygotowawczego. Wiemy, w jakim składzie wychodzimy. Nie jest tak, że trener wchodzi do szatni przed meczem i dogadujemy się, kto gra w szóstce. Jesteśmy przygotowani i oczywiście, każdy kontuzjowany zawodnik przydałby się do większej rotacji i lepszego poziomu treningów – powiedział Konarski. – Tak jak jednak wspomniałem, są to kontuzje od dłuższego czasu, więc wiemy, że tych zawodników nie ma. Musimy pracować wszyscy razem z tymi, co zostali zdrowi. Na treningach nie wygląda to źle momentami nawet bardzo dobrze, a później w meczu czegoś nam brakuje – zakończył.
źródło: inf. własna