W drugim meczu ćwierćfinałowym Aluron CMC Warta Zawiercie ponownie pokonała Indykpol AZS Olsztyn 3:0, a tym razem statuetka MVP powędrowała do Dawida Konarskiego. To już jego 5. wyróżnienie w 11 dotychczasowych meczach fazy play-off w żółto-zielonych barwach.
Troszeczkę śmialiśmy się, że w czwartek Marcin Waliński podkradł ci to wyróżnienie. Statuetka MVP powędrowała do ciebie po drugim meczu. Cieszysz się?
Dawid Konarski: – Cieszę się najbardziej z drugiego wygranego meczu, który graliśmy dzień po dniu. To, że bez straty seta, to może już nie ma takiego znaczenia, ale mamy na koncie dwa zwycięskie spotkania. Teraz czekają nas dwa dni wolnego, więc jest czas, aby się zregenerować. Później przetrenujemy tydzień i będziemy starali się zamknąć rywalizację w Iławie. Statuetki MVP to w naszym zespole spore koszty, ale nie ma co narzekać.
Lubisz podkreślać w trakcie sezonu, że każdy najbardziej czeka na te play-offy. To było twoje 11 spotkanie w nich w zawierciańskich barwach i zgarniasz piąte wyróżnienie. Gdy zaczynają się play-offy, to Dawid Konarski pokazuje tego najlepszego siebie?
– Czasami chciałbym grać tak cały sezon, ale zdarzają się różne mecze i mamy różne założenia taktyczne. Cieszę się, że na te najważniejsze spotkania sezonu, gdy walczy się o medale, jest forma i dobra dyspozycja. Tym bardziej, że w rundzie zasadniczej z Indykpolem AZS-em Olsztyn dwa razy przegraliśmy i była okazja do rewanżu. Mam nadzieję, że pojedziemy teraz do Iławy i zamkniemy rywalizację w jednym spotkaniu. A jak nie w jednym, to w kolejnym lub potem wrócimy do nas i to tutaj odniesiemy trzecie zwycięstwo. Aczkolwiek życzę nam, abyśmy zaoszczędzili jak najwięcej sił przed dalszą rywalizacją. Trzeba jednak zrobić jeszcze ten najważniejszy krok.
Po pierwszym meczu każdy powtarzał, że trzeba się nastawić na to, że olsztynianie w kolejnym postawią nam poprzeczkę znacznie wyżej. Chyba tak było? Mimo że wynik w setach mógłby wskazywać coś innego, to już rezultaty każdej z partii udowadniają, że mecz był trudniejszy.
– Zdecydowanie to było cięższe spotkanie, rywale dużo lepiej serwowali. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że jest to jedna z najlepiej zagrywających drużyn w PlusLidze i w końcu tym serwisem trafi, a my będziemy mieć więcej problemów niż w poprzednim spotkaniu. Tak jak wspomniałeś, suchy wynik to 3:0, ale to nie wyglądało tak jak w poprzednim starciu, że odjechaliśmy im na 5-6 oczek i oni nas tylko gonili. Była cały czas walka na styku i mniej więcej cały czas punkt za punkt. Utrzymaliśmy koncentrację, zrobiliśmy te dwa breaki więcej i z tego się cieszymy, bo ten mecz był dużo trudniejszy, niż poprzedni.
W Iławie nie wygraliście jeszcze seta. Tamta hala jest jakaś specyficzna, czy to efekt konkretnego dnia? Wiemy, że w tym sezonie graliście w niej po podróży z Ankary i to też miało na pewno wpływ na przebieg meczu.
– Tak się złożyło, że ten wyjazd do Iławy był po długiej podróży z Ankary. Nie było z nami Uroša, 2,3 osoby były chore. Walczyliśmy, staraliśmy się, trener robił zmiany i pograła cała druga szóstka. W trzecim secie naprawdę nasza gra wyglądała lepiej, ale przegraliśmy. Nie ma co do tego wracać. Hala w Iławie jest gabarytami zbliżona do naszej, światło również jest podobne, więc powinno nam się tam grać przyjemnie. Teraz mamy dwa dni na regenerację, parę na trening. Jesteśmy w komplecie i mam nadzieję, że już nikt nie zachoruje. Punktów już w tym sezonie nie wywieziemy z Iławy, ale zwycięstwo jak najbardziej możemy zabrać.
Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski, Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie
źródło: Aluron CMC Warta Zawiercie