Cuprum Lubin w ostatnim meczu fazy zasadniczej przegrał u siebie z mocno osłabionym Jastrzębskim Węglem 0:3. Gospodarze mieli szansę, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak w grze na przewagi lepsi byli jastrzębianie. – Te dwa pierwsze sety były dziwne, traciliśmy przewagę, goniliśmy rywala, ale faktycznie szansa była – podsumował Dawid Gunia, środkowy Cuprum.
Lubinianie mogli podejść bez kompleksów do starcia z Jastrzębskim Węglem, bowiem wcześniej pokonali ZAKSĘ 3:2. Również w starciu z jastrzębianami mieli swoje szanse na zwycięstwo, których jednak nie wykorzystali. Co zadecydowało o porażce? – Tak naprawdę to tylko nasze błędy własne. Za dużo popełniliśmy ich w zagrywce, nie przynosiła ona żadnego efektu – podsumował krótko Dawid Gunia.
Pierwszą partię siatkarze Cuprum rozpoczęli dosyć słabo, co pozwoliło przyjezdnym zbudować znaczącą przewagę. Lubinianie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania i emocjonującej gry na przewagi. W drugiej partii sytuacja była odwrotna – to gospodarze objęli prowadzenie, które stracili w końcówce i o wyniku ponownie decydowała gra na przewagi. Dwukrotnie lepsi w niej okazali się jastrzębianie, którzy zdominowali Cuprum w trzeciej odsłonie, wygrywając do 13. – Te dwa pierwsze sety były dziwne, traciliśmy przewagę, goniliśmy rywala, ale faktycznie szansa była. Trzeciej partii nie ma co komentować – przyznał gorzko środkowy.
Lubinianie, mimo bolesnej porażki z Jastrzębskim Węglem, mogą być zadowoleni ze swojej postawy w drugiej rundzie fazy zasadniczej. Zanotowali w niej serię pięciu zwycięstw z rzędu, pokonali m.in. wyżej notowanych zawiercian czy kędzierzynian i mieli w pewnym momencie nawet szansę na awans do ósemki. – Poza tym meczem, oceniam sezon bardzo dobrze. Nie ma co teraz zwieszać głów po tym spotkaniu, mamy jeszcze coś do zrobienia. Przed nami dwumecz, mamy jeszcze o co walczyć, więc nie pozostaje nam nic innego, jak wygrywać – zakończył Dawid Gunia. Jego zespół na zakończenie sezonu zmierzy się z Cerradem Eneą Czarnymi Radom w walce o jedenaste miejsce.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl