– Trener ma gigantyczny dylemat, tak naprawdę chyba nikt jeszcze nie zmierzył się z tak krótkim okresem przygotowawczym. Wiem, że dzwonił do bardziej doświadczonych szkoleniowców. To, jaką obierzemy drogę, zależy od tego, kiedy zawodnicy wrócą w pełni sił i zdrowia do treningów – mówi prezes Trefla Gdańsk Dariusz Gadomski. Przygotowania do sezonu gdańskiego zespołu przerwały zakażenia koronawirusem w drużynie.
Czy tak długa przerwa oznacza, że przygotowania do sezonu zaczynacie tak naprawdę od nowa?
Dariusz Gadomski: – Są dwa modele. Albo przechodzimy 8 tygodni przygotowań i pierwsze mecze gramy na zaciągniętym hamulcu ręcznym, albo idziemy systemem jak kadry narodowe – krótki okres przygotowań. Trener ma gigantyczny dylemat, tak naprawdę chyba nikt jeszcze nie zmierzył się z tak krótkim okresem przygotowawczym. Wiem, że dzwonił do bardziej doświadczonych szkoleniowców. To, jaką obierzemy drogę, zależy od tego, kiedy zawodnicy wrócą w pełni sił i zdrowia do treningów.
Czy macie już wytyczne dotyczące rozgrywek ligowych? Liga wypracowała już rozwiązania?
– W sobotę była rada nadzorcza w Gdańsku, wiem, że są różne warianty rozważane. Kiedy ustalano terminarz, pozostawiono kilka wolnych terminów w środku tygodnia, aby w razie różnych wypadków można było przesuwać mecze. Mam nadzieję, że żadna drużyna nie przejdzie tego, co my. Bądźmy jedynym przykładem, tego wszystkim życzę.
Odbijmy się od koronawirusa. Na ile procent zadowolony jest pan ze składu, który udało się zbudować? Czy wszyscy zawodnicy, których pozyskaliście, byli celami numer 1?
– Kiedy skompletowaliśmy skład, mieliśmy szerokie uśmiechy. Wszyscy zawodnicy, którymi się interesowaliśmy, są w Gdańsku. Mamy bonus w postaci Mariusza Wlazłego, a finansowo zespół mieści się w budżecie. To jest nasz sukces. To jest fajna drużyna i widać było, że będzie można sporo namieszać, jeżeli wszystko szłoby normalnie. Tego jest żal, ale nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego i pokażemy swoją siłę.
Czy odejście Rubena Schotta, którego chcieliście zatrzymać, to jedyna porażka transferowa?
– Trochę tak, bo Ruben był takim ulubieńcem trenera. Ale jego zastępca, Moritz Reichert, to zawodnik tego samego typu. Trener reprezentacji Niemiec Andrea Giani trochę wyżej ceni nawet Moritza niż Rubena, więc myślę, że mamy bardzo ciekawego zawodnika.
Pokusi się pan o deklaracje dotyczące waszych celów sportowych na koniec sezonu, czy sytuacja jest tak nieprzewidywalna, że miejsce nie ma znaczenia, a najważniejsze jest, żeby dokończyć rozgrywki?
– Najważniejsze jest dokończenie sezonu przez całą ligę, tak naprawdę przez wszystkie ligi. Jeżeli liga stanie i nie będzie znów końca, to myślę, że będzie to krach finansowy dla wszystkich – dla ligi, dla klubów. Trzeba to dograć. Przez to, co zdarzyło się w naszej drużynie, nie wyznaczamy celów. Wszystko zależy od tego, kiedy i w jakiej formie wrócimy do treningów.
Cała rozmowa Tymoteusza Kobieli w serwisie radiogdańsk.pl
źródło: radiogdansk.pl