– Michał dalej ma kredyt zaufania. Widzę jego pracę i pracę całego sztabu. Czasami tak jest, że coś na początku nie zaskakuje. Pierwszy sezon pracy trenera Winiarskiego przerwała pandemia, w drugim mieliśmy świetny start, potem końcówka trochę przyćmiła ten nasz bardzo dobry wynik. Może lepiej zacząć gorzej, a skończyć lepiej? Tak naprawdę będziemy mądrzejsi dopiero wiosną – mówi prezes Trefla Gdańsk Dariusz Gadomski.
Zbliża się grudzień, a Trefl Gdańsk zajmuje dopiero 11. pozycję w PlusLidze. Dotychczasowy bilans: 2 zwycięstwa, 6 przegranych pana niepokoi?
Dariusz Gadomski: – Niepokój jest, ale z drugiej strony przed sezonem wielu ekspertów mówiło, że PlusLiga będzie bardzo silna. Każdy może wygrać z każdym. Nie rozpoczęliśmy rozgrywek tak jak na to liczyliśmy, jednak drużyna ciężko pracuje. Dopiero osiem spotkań za nami, 16 zostało do rozegrania. Jestem dobrej myśli, że zaczniemy piąć się w tabeli.
Czyli wielkiego rozczarowania na razie nie ma?
– Oczywiście, że liczyłem na coś więcej, ale popatrzmy także na przeciwników. Przegraliśmy po tie-breaku w Katowicach, gdzie w trzech setach przegrała Asseco Resovia Rzeszów. Niedawno w Bełchatowie zwyciężył LUK Lublin. Niespodzianki zdarzają się niemal w każdej kolejce. Mamy swoje dobre momenty, ale później przychodzą wahania formy i punkty uciekają. Widzę, że drużyna pracuje i wkłada dużo energii w to, co robi, żeby wyjść z tego dołka. Jestem spokojny, że się odbijemy.
Za gdańskimi siatkarzami trzy przegrane 0:3 mecze, a w perspektywie spotkania z PGE Skrą Bełchatów i Asseco Resovią Rzeszów. Gdzie szukać pozytywów?
– Znaliśmy terminarz wcześniej. Zdawaliśmy sobie sprawę, że cały listopad i początek grudnia będzie wypełniony spotkaniami z topowymi drużynami. Trzeba wyjść na parkiet i się bić. Nie ma co składać broni. Ja liczę, że drużyna w najbliższym meczu pokaże charakter, serce i powalczy z PGE Skrą. Formę trzeba budować tak, żeby była przez cały sezon. Nie nastawialiśmy się docelowo na listopad, ponieważ rozgrywki trwają kilka miesięcy. Liczyliśmy na inny start, ale szukamy rozwiązań. Myślę że wszystko jest na dobrej drodze, by zacząć zdobywać punkty i zadowalać naszych kibiców.
Trener Michał Winiarski może być spokojny o swoje stanowisko?
– Tak, Michał dalej ma kredyt zaufania. Widzę jego pracę i pracę całego sztabu. Czasami tak jest, że coś na początku nie zaskakuje. Pierwszy sezon pracy trenera Winiarskiego przerwała pandemia, w drugim mieliśmy świetny start, potem końcówka trochę przyćmiła ten nasz bardzo dobry wynik. Może lepiej zacząć gorzej, a skończyć lepiej? Tak naprawdę będziemy mądrzejsi dopiero wiosną.
Co musi się stać, żeby zaczął się pan zastanawiać nad zmianami?
– Nie dopuszczam do myśli takiego scenariusza. Na wynik pracują wszyscy. Najprościej zmienić trenera, ale wiem jak trener pracuje. Czasami rywal jest lepszy, jeden z zawodników gorzej wszedł w mecz. Regularnie spotykam się z Michałem. Wprowadza pewne modyfikacje, ma moje pełne zaufanie. Mam nadzieję, że w końcu przyniesie to efekt.
Trzyletni kontrakt, który latem podpisał pan z trenerem dowodzi o tym zaufaniu.
– Przez pięć lat był u nas trener Andrea Anastasi. Pamiętam, że miał dwa fantastyczne sezony, później w trzecim wyglądało to zdecydowanie gorzej, a czwarty kończyliśmy z Pucharem Polski i brązowym medalem. Takie sytuacje w sporcie się zdarzają. Czasami ktoś ma słabszy dzień. Milion rzeczy składa się na wynik. Trener Winiarski ma długofalową wizję związaną z Treflem, dlatego umowa jest tak długa.
Gdzie są problemy?
– Z trenerem mamy swoje spostrzeżenia, jednak niech to zostanie między nami. Reagujemy na pewne rzeczy i myślę, że to da efekt. Nie chcę jednak niczego wyciągać na forum publiczne. Są rzeczy, które po prostu zostają między zespołem a zarządem. Większość siatkarzy nie jest zadowolona z obecnych wyników, choć wszyscy na treningach pracują bardzo ciężko. Coś musi zaskoczyć. Puzzle w końcu muszą zacząć do siebie pasować. Cierpliwość i spokój to najlepsze rozwiązanie. W tym momencie nie przewidujemy drastycznych ruchów.
W poprzednim okienku transferowym nie przeprowadziliście zbyt wielu transferów. Wcześniej tych zmian w kadrze było znacznie więcej. Nie uważa pan, że to był błąd?
– Siatkówka lubi stabilizację, poszliśmy w tym kierunku. Niektórzy zawodnicy są u nas już trzeci czy czwarty sezon. Liczyliśmy, że będzie to plus. Po pierwszych meczach nie będziemy oceniać całości, bo koniec rozgrywek pokaże czy to był błąd, czy może dobry ruch. Jeszcze wiele spotkań przed nami. Mamy drużynę, na jaką było nas stać. Wszyscy zawodnicy są świadomymi wyborami – zarówno moimi, jak i trenera. Jesteśmy w 100 proc. zadowoleni z tego składu.
Rozmawiał Sebastian Zwiewka – więcej w serwisie sport.trojmiasto.pl
źródło: sport.trojmiasto.pl