W sobotnim starciu w Lublinie podopieczni Dariusza Daszkiewicza przegrali po tie-braku mecz z GKS-em Katowice, mimo że w dwóch pierwszych setach to oni dyktowali warunki na boisku. Gra w tie-breaku była wyrównana, jednak ostatecznie z wygranej cieszyli się katowiczanie. – Zagraliśmy bardzo dobrze dwa pierwsze sety. Prowadziliśmy 2:0, natomiast trzeci, czwarty set to już była zdecydowana przewaga zespołu z Katowic w ataku – powiedział Dariusz Daszkiewicz, trener LUK-u Lublin.
Drużyna LUK Lubin ma za sobą pięć spotkań w tegorocznej PlusLidze i wszystkie przegrane. W ostatnim meczu podopieczni Dariusza Daszkiewicza zmierzyli się z GKS-em Katowice.
Drużyna gospodarzy świetnie zaczęła mecz i była bardzo blisko wygrania pierwszego meczu w sezonie, jednak ostatecznie ze zwycięstwa po piątym secie mogli cieszyć się katowiccy siatkarze. – Zagraliśmy bardzo dobrze dwa pierwsze sety. Prowadziliśmy 2:0, natomiast trzeci, czwarty set to już była zdecydowana przewaga zespołu z Katowic w ataku. Wiedzieliśmy, że musimy wyłączyć dwóch zawodników: Jarosza i Szymańskiego, żeby myśleć o zwycięstwie. Niestety nie udało nam się tego zrobić i zespół z Katowic mimo słabego przyjęcia zagrał kosmicznie w ataku. My nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić, więc nie pozostaje nam nic innego niż przygotować się do kolejnego spotkania. Na pewno musimy poprawić przede wszystkim na wysokiej piłce – powiedział Dariusz Daszkiewicz.
– Zaczęliśmy bardzo dobrze na zagrywce i odrzuciliśmy Katowice od siatki. W pierwszym secie bardzo dobrze sobie z tym radziliśmy, a potem w trzecim, czwartym i piątym, jak odrzucaliśmy Katowice od siatki, to oni bardzo dobrze atakowali, wysoko i silnie. To bardzo trudno zablokować, bo tylko dotykali naszych palców. Tie-break był na styku i wydaje mi się, że to była jedna akcja, czy dwie, żeby jedna drużyna zdobyła przewagę – dodał Nicolas Szerszeń.
Lubliński zespół ma aktualnie problemy zdrowotne, co może mieć wpływ na osiągane rezultaty. Dariusz Daszkiewicz podczas meczu z GKS-em nie mógł skorzystać z dwóch swoich atakujących, z tego powodu na tej pozycji wystąpił Nicolas Szerszeń. – Nicolas bardzo dobrze wywiązał się z tej roli, bo z blisko 60% skutecznością z drugiej linii atakował – powiedział Daszkiewicz. – Na ataku nie grałem już 7 lat, ale próbuje radzić sobie i robić co mogę – dodał Szerszeń. Przed meczem drużynie LUK Lublin udało się zakontraktować atakującego Rafała Farynę, jednak zespół zdążył odbyć z nim jedynie kilka treningów, więc trener Daszkiewicz nie chciał go od razu wystawiać w podstawowym składzie. – Przyjechał do nas Rafał Faryna. Zrobiliśmy na dobrą sprawę dwa treningi z nim i też nie odważyliśmy się wysłać go do boju – powiedział Daszkiewicz.
W 6. kolejce zespół z Lublina zmierzy się z Aluronem CMC Wartą Zawierciem, a mecz ponownie rozegrają na własnym terenie.
źródło: LUK Lublin TV, opr. własne