Daniel Popiela ostatnie dwa lata spędził w Exact Systems Norwid Częstochowa i zwieńczył je wygraną TAURON1.Ligi oraz awansem do PlusLigi. Jednak dwudziestodwuletni środkowy zdecydował się na zmianę klubu i ostatecznie pozostanie w pierwszej lidze, gdzie będzie reprezentował barwy MKS-u Będzin. – Tutaj mam szansę na większy rozwój, a w PlusLidze potrzebni są doświadczeni zawodnicy, którzy są kompletni. Uważam, że jeszcze nie wszystko potrafię, dlatego myślę, że pozostanie w pierwszej lidze będzie dla mnie bardzo dobre – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Daniel Popiela.
Popiela: Byłem świadomy tego, że jeśli finał wygramy to mnie w PlusLidze nie będzie
Choć wywalczyłeś wraz z Norwidem Częstochowa awans do PlusLigi to ostatecznie zostajesz w I lidze. Od tej finałowej rywalizacji chciałam właśnie zacząć, bo emocji nie brakowało – przy stanie 1:1 dowiedzieliście się, że następnego dnia zagracie mecz o wszystko.
Daniel Popiela: Było to dość niefajne zachowanie, ale nie zmieniło to tej sportowej rywalizacji, w której i tak któraś z drużyn musiała wygrać ten mecz. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy wygrać mecz wyjazdowy żeby grać dalej. Podeszliśmy do tego spokojnie i jak widać, wyszliśmy z tego obronną ręką. Myślę, że w tamtym sezonie byliśmy bardzo dobrą drużyną, trzymaliśmy się razem, co na pewno pomogło nam w tym co osiągnęliśmy. Te emocje i to, że odnieśliśmy zwycięstwo zostanie z nami do końca życia i zawsze będziemy o tym pamiętać. Każdy z nas grając w pierwszej lidze marzył żeby ją wygrać i awansować, więc myślę, że każdy jest z tego dumny i kiedy za parę lat usiądziemy to będziemy mogli sobie powiedzieć, że zrobiliśmy dobrą robotę.
Nie da się ukryć, że pierwszoligowy sezon zawsze kończy się bardzo późno, co często utrudnia szukanie nowego klubu, bo dużo zależy od wyniku w danych rozgrywkach. Jak te emocje po finale opadły, to ty już wiedziałeś gdzie zagrasz?
– Przyznam się, że wiedziałem już od stycznia-lutego, że w kolejnym sezonie będę tutaj w Będzinie. Byłem świadomy tego, że jeśli finał wygramy to mnie w PlusLidze nie będzie. Z drugiej strony uważam, że każdy sportowiec powinien podchodzić co robi profesjonalnie, bo dostaje za to pieniądze i jest to dla niego element super pracy. Miałem świadomość, że muszę zrobić wszystko żeby wygrać i żeby nikt mi nigdy nie zarzucił, że podłożyłem nogę czy coś takiego. Tym bardziej, że sumienie by mi nie pozwoliło później spojrzeć w lustro. Dlatego w tym finale najważniejsze dla mnie było zwycięstwo, a to co w kolejnym sezonie to w kolejnym sezonie – jeśli miałbym być w pierwszej lidze to będę walczył by ją wygrać, jeśli byłbym w PlusLidze to będę walczyć o jak najlepszy wynik.
MKS – szansa na rozwój
Po tym ostatnim meczu pojawiły się trochę takie emocje, że jednak szkoda zmiany klubu?
– Szczerze mówiąc jak skończyliśmy mecz, to człowiek miał z tyłu głowy, że w sumie marzył o tym by grać w PlusLidze, no ale tam na razie nie będzie się grało. Z perspektywy czasu wiem, że dobrze się stało. Tutaj mam szansę na większy rozwój, a w PlusLidze potrzebni są doświadczeni zawodnicy, którzy są kompletni. Uważam, że jeszcze nie wszystko potrafię, dlatego myślę, że pozostanie w pierwszej lidze będzie dla mnie bardzo dobre.
Tym akcentem idźmy już do nowego sezonu – MKS Będzin to powiedziałeś szansa na rozwój. Jest między innymi Łukasz Swodczyk, który przysłowiowo z niejednego pieca jadł chleb. Jest kogo podpatrywać i od kogo się uczyć?
– Zdecydowanie Łukasz bardzo dużo mi pomaga na treningach. Jest taką ostoją, że jak mam problem to chyba najpierw lgnę do Łukasza i podpytuje co mogłem zrobić lepiej i jak dana sytuacja wyglądała z jego perspektywy. Według mnie jest jednym z najlepszych środkowych w pierwszej lidze, więc jest się od kogo uczyć i zdobywać doświadczenie. Zresztą Arczi (Artur Ratajczak – przyp. red.) czy Siwy (Mateusz Siwicki – przyp. red.) to też naprawdę dobrzy środkowi i jest z kim rywalizować. To jest super, bo jeśli nie ma tej rywalizacji to nie zawsze człowiek będzie dawał z siebie maksa na treningach. Tutaj tak trzeba, bo wiadomo, że jak ty masz gorszy dzień to kolega z którym rywalizujesz ma lepszy dzień i trzeba to zagryźć i na następnym treningu być tym lepszym.
MKS Będzin nie ukrywa swoich aspiracji z sezonu na sezon, rozmawialiście już o celu na nadchodzące rozgrywki?
– Na tym etapie na którym jesteśmy, ciężko powiedzieć czy damy radę awansować. Chcemy awansować, ale czy tak się stanie to zweryfikuje sezon, który jest długi. Można wygrać całą rundę zasadniczą i później w play-offach przegrać dwa mecze i już nic nie ma z planów i marzeń. Uważam, że nie ma co pompować tak tego balonika, że na pewno awansujemy, bo sport jest nieprzewidywalny. Zresztą pokazały to te ostatnie dwa lata w Będzinie. Myślę, że każdy ma z tyłu głowy, że fajnie byłoby awansować, ale każdy skupia się na tym by kolejny mecz grać jak najlepiej, bo każdy też trochę pracuje na swoje konto. Na pewno będziemy walczyć o swoje.
Popiela: Czekają nas długie rozgrywki
Patrząc na ruchy kadrowe, jakbyś teraz miał wskazać faworytów tego sezonu to kogo byś umieścił w czołówce?
– Myślę, że Arka Chełm jest beniaminkiem bardzo solidnym, są tam zawodnicy ograni na poziomie plusligowym i, jak powiedziałaś, z niejednego pieca chleb jedli. Z tego co widziałem to może drużyny z Tomaszowa czy z Bielska. Wzmacnia się każdy, wiadomo, że na tyle na ile pozwala budżet. Jednak na pewno ktoś kto przyjdzie na przykład do Sulęcina i będzie dawał z siebie sto procent może być dla nas równie dużym zagrożeniem. Uważam, że niekoniecznie trzeba patrzeć na to jakie były ruchy transferowe, ale na to jaki będzie to zespół już w trakcie rozgrywek – czy będzie się dogadywał, czy będzie jednością. My w Częstochowie w zeszłym sezonie taką drużyną byliśmy i mam nadzieję, że teraz tutaj to też będzie nasza siła.
Jesteśmy prawie na półmetku przygotowań do rozgrywek, jak minął wam ten czas? Czujecie już w nogach te większe obciążenia?
– Zdecydowanie tak, bo trzy tygodnie trenowaliśmy ciężko. Wiadomo, że każdy to odczuwa inaczej, w zależności od wieku bo jak ktoś ma trzydzieści pięć lat będzie ten czas odczuwał inaczej niż ktoś kto ma dwadzieścia lat. Na pewno te tygodnie były ciężkie, ale mam nadzieję, że już z dnia na dzień będziemy się coraz lepiej prezentować.
Zaczynacie serię sparingów to szansa na sprawdzenie tych wszystkich elementów nad którymi pracowaliście i realny sprawdzian formy? Czy jednak jeszcze te pierwsze ligowe mecze będą momentem na dotarcie się?
– Mecze kontrolne to raczej nie sprawdzanie formy, a zgrywanie się, a to żeby wyglądać jak najlepiej to jeszcze przyjdzie. Takie mecze trzeba zagrać żeby pokazały nam na jakim etapie przygotowań jesteśmy, co już nam wychodzi a co możemy jeszcze poprawić. Wszystko będzie rozgrywało się w sezonie, ale do play-off z meczu na mecz będziemy co raz lepsi i na pewno też zmęczeni, bo czekają nas długie rozgrywki, jednak na pewno zrobimy wszystko żeby wychodzić ze słabszych chwil obronną ręką.
Zobacz również:
Daniel Popiela: Zrobiliśmy coś fajnego dla Częstochowy
źródło: inf. własna