Daniel Pliński, były wicemistrz świata (2006) i mistrz Europy (2009), to jedna z legend polskiej siatkówki, ale także trener, który czerpie satysfakcję ze swojej pracy w PSG Stali Nysa. W wywiadzie z Sarą Kalisz z redakcji tvpsport.pl opowiedział o przełomowych momentach swojej kariery, o pokonywaniu kompleksów oraz o sytuacjach, które mocno wpłynęły na jego życie i mentalność całego zespołu. – To, że mogę robić to, co kocham i jeszcze mi za to płacą, to luksus – wspomniał w rozmowie.
Przełomowe starcie z Rosją
Kiedy polska kadra w 2006 roku pokonała Rosję 3:2 na mistrzostwach świata, była to nie tylko wielka wygrana w kontekście sportowym, ale i symboliczne przełamanie długoletnich kompleksów względem rosyjskiej drużyny. Daniel Pliński w rozmowie z Sarą Kalisz podkreślił, że Polacy przez wiele lat obawiali się meczów z tą reprezentacją, która wielokrotnie odbierała im marzenia o sukcesie na światowych arenach. – Rosjanie (…) „bili” Polaków przez wiele, wiele, wiele, wiele lat. Na tamtym turnieju nastąpił przełom w kwestii wiary we własne umiejętności – wspomniał były reprezentant Polski, wyrażając dumę z tamtego sukcesu. I dodał: – To był przełom w polskiej siatkówce, ale też w mojej karierze. Nie odczuwaliśmy wtedy strachu przed Rosjanami, ale naszym starciom na pewno towarzyszyły obawy. Dzięki temu zwycięstwu uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać ze wszystkimi. Pozbyliśmy się kompleksu. To spotkanie na zawsze zapisało się w historii polskiego sportu.
Zwycięstwo bez gwiazd
Kolejnym kamieniem milowym dla polskiej kadry były mistrzostwa Europy w 2009 roku, na które reprezentacja udała się bez kilku kluczowych zawodników, takich jak Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, czy Sebastian Świderski. Nikt wtedy nie stawiał na drużynę prowadzoną przez Daniela Castellaniego. Daniel Pliński wspominając ten triumf, podkreślił: – jednostki są ważne, ale najważniejsza jest grupa. Ostatecznie reprezentacja Polski zdobyła złoto, pokazując że kluczowa jest wiara we własne możliwości. Były kadrowicz powiedział, że tamte chwile uświadomiły jego zespołowi, jak istotna jest jedność i współpraca. – Wiem, że to banał, ale stworzyliśmy zgrany team, co było finalnie kluczowe. Mieliśmy też w tym turnieju sporo szczęścia i problemów, z których wychodziliśmy – podkreślił, że kluczem do odniesienia sukcesu była zespołowość.
Pokolenie pozbawione kompleksów
Daniel Pliński przyznał, że jego generacja siatkarzy wciąż była w cieniu, walcząc z różnymi barierami i poczuciem, że w decydujących momentach polski zawodnik „wstrzyma rękę”. Jednak od czasu sukcesu w 2006 roku sytuacja uległa zmianie. Młodzi zawodnicy mają już zupełnie inną mentalność. – Moim zdaniem w 2014 roku nastąpił kolejny przełom. Kadra pokazała, że jest potęgą światową i przez kolejne lata na pewno będzie walczyć o medale. Nowe pokolenie nie ma już żadnych kompleksów. Chłopaki wychodzą na boisko, robią, co do nich należy i tyle — zaznaczył trener Stali Nysa. Przełamanie mentalnych blokad umożliwiło polskiej siatkówce na rozwój i zbudowanie reputacji jednej z potęg na arenie międzynarodowej. Dzisiejsze młode pokolenie wychodzi na parkiet z pewnością siebie i dużą odwagą, którą kiedyś trzeba było dopiero wypracować.
Tragiczna śmierć przyjaciół
W wywiadzie były reprezentant Polski wspomniał też o trudnych momentach, które zapadły mu w pamięć na zawsze. Chodzi o śmierć dwóch jego przyjaciół z boiska – Maćka Olszewskiego, z którym miał wspólnie startować na siatkarskich boiskach plażowych, oraz tragiczna śmierć Arkadiusza Gołasia. – Bardzo przeżywałem śmierć już Maćka Olszewskiego. Był moim przyjacielem i wspólnie mieliśmy zawojować plażę na świecie. Jego przedwczesne odejście to dla mnie trauma do dziś, od 23 lat. Tego nie można zapomnieć. Podobnie było w przypadku Arka – powiedział łamiącym się głosem trener PSG Stali Nysa. Daniel Pliński przytoczył, jak dowiedział się o tragicznym wypadku środkowego reprezentacji Polski.
– Pamiętam, że razem z zespołem Jastrzębskiego Węgla mieliśmy wtedy zdjęcia przedsezonowe do PlusLigi lub pamiątkowego kalendarza. Do sali wszedł pan Zdzisław Grodecki, ówczesny prezes klubu, i powiedział, że mamy natychmiast przestać się śmiać, bo Arek Gołaś zginął w wypadku samochodowym. Ta cisza, która zapanowała, była nie do opisania. W tle słychać było szum ulicy, ale dla nas jakby czas się zatrzymał – wspomniał ze smutkiem w głosie. Pliński podkreślił, że te doświadczenia ukształtowały go jako człowieka i sportowca, budując w nim szacunek do życia. – Nasze pokolenie wbrew pozorom miało w sobie bardzo dużo empatii i wrażliwości. Taka była wtedy nasza grupa. Nikt nie wstydził się łez, które wtedy płynęły – przypomniał ten trudny moment były siatkarz.
Kręta droga
Droga do kariery siatkarskiej Plińskiego była zawiła. Zanim został zawodowym siatkarzem, próbował swoich sił w różnych dyscyplinach, w tym w piłce nożnej i żeglarstwie. – Moi bracia – dwóch starszych – grało w piłkę nożną w rozgrywkach A-klasowych. Mój młodszy brat został siatkarzem, występował w pierwszej lidze. Sport towarzyszył nam więc przez całe życie – powiedział Daniel Pliński. Dopiero w wieku 27 lat, pod okiem trenera Raula Lozano, wszedł do seniorskiej reprezentacji Polski. Wspomina, że gdyby nie ten szkoleniowiec, mógłby nigdy nie trafić do kadry. – Bujałem się po plażach i dopiero Raul zdecydował się dać mi szansę” — wspomniał. Ten debiut okazał się przełomem, który pozwolił mu nie tylko na sukcesy sportowe, ale też na realizację marzeń.
Bycie Trenerem
Szkoleniowiec PSG Stali Nysa opowiedział też o swojej obecnej pracy w klubie. W rozmowie z Sarą Kalisz podkreślił, że kontakt z młodymi zawodnikami to dla niego najpiękniejsza część jego pracy jako trenera. – Praca z młodzieżą to jest coś najpiękniejszego, co mogłem w życiu robić. Mam to szczęście, że trafiałem na bardzo fajnych młodych ludzi, z którymi można iść na kawę, na herbatę i porozmawiać o wszystkim. Jako trener stara się być wsparciem nie tylko w aspekcie sportowym, ale również emocjonalnym, co przynosi mu satysfakcję i pozwala rozwijać talenty młodszych pokoleń.
Pliński podkreślił, że od zawsze doceniał to, co osiągnął i fakt, że los pozwolił mu przeżyć taką sportową karierę. Jego droga nie była łatwa, pierwsze stypendia były skromne, ale to jeszcze bardziej umacniało jego determinację. W tym co mówi można wyczytać autentyczną miłość do siatkówki. – Z perspektywy czasu uważam, że luksusem jest dla mnie to, że mogę robić to, co kocham i jeszcze mi za to płacą – dodał z uśmiechem były reprezentant Polski, a obecnie trener PSG Stali Nysa.
Zobacz również:
PlusLiga: Asseco Resovia Rzeszów sięgnie po kolejne zwycięstwo? „Szukamy stabilności”
źródło: opr. własne, sport.tvp.pl