– Ciężko zaczęliśmy pierwszego seta, a nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze. No ale właśnie na tym polega piękno siatkówki, że można dostać srogie lanie w jednym secie, a później wygrać trzy kolejne – stwierdził po zwycięstwie z Jastrzębskim Węglem Damian Schulz, atakujący Indykpolu AZS Olsztyn.
Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn sprawili niespodziankę, pokonując we własnej hali wyżej notowany Jastrzębski Węgiel. Mimo że źle zaczęli spotkanie, to podnieśli się po wysoko przegranym pierwszym secie. – Patrząc z perspektywy Jastrzębskiego Węgla, ten mecz miał taki sam scenariusz jak w Nysie. Pierwszego seta rywale wygrali wysoko, ale rozmawialiśmy z chłopakami, że podpuściliśmy przeciwników, a później wzięliśmy się do roboty – przyznał Wojciech Żaliński, przyjmujący gospodarzy.
Kluczowa dla losów meczu była trzecia odsłona, w której podopieczni Daniela Castellaniego przegrywali już 13:18, a jednak potrafili nie tylko odrobić straty, ale też przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Po tak wygranej partii złapali wiatr w żagle i nie pozwolili gościom doprowadzić do tie-breaka. – Ciężki był trzeci set, bo wysoko przegrywaliśmy. Wówczas mało kto mógł wierzyć, że wygramy ten mecz za trzy punkty. Ale jak złamaliśmy rywali w końcówce trzeciej partii, to przed czwartą byłem prawie pewny, że wygramy to spotkanie – zaznaczył Żaliński.
Olsztynianie pokazali charakter, bowiem trudnych momentów w potyczce z jastrzębianami im nie brakowało, a jednak wyszli z niej zwycięsko. – Niby graliśmy u siebie, ale nie dojechaliśmy na pierwszego seta. Ciężko go zaczęliśmy, a nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze. No ale właśnie na tym polega piękno siatkówki, że można dostać srogie lanie w jednym secie, a później wygrać trzy kolejne– stwierdził Damian Schulz, atakujący olsztyńskiej ekipy, która w czwartej odsłonie dominowała już na boisku. – Na ostatniego seta chcieliśmy wyjść pozytywnie naładowani, żeby nie dać za dużo tlenu przeciwnikom i od samego początku pokazać im, że to my dominujemy w tym meczu. I tak zrobiliśmy – dodał ofensywny zawodnik Indykpolu AZS.
Z kolei jego kolega z drużyny nie ukrywa, że zarówno w tym meczu, jak i w kilku wcześniejszych dużą rolę w kontekście ostatecznego wyniku odegrała psychika. – Mecz jastrzębian z warszawianami pokazał, co oznacza psychika w meczu. Mieli 24:22 na 3:0. Przegrali jedną, drugą piłkę i przestali grać. Tak się dzieje w przypadku każdej drużyny, no może poza ZAKSĄ – zakończył Wojciech Żaliński.
źródło: opr. własne, PLS TV