– To był bardzo ciężki mecz, było w nim pełno emocji. W każdym z wygranych setów decydowały jedna lub dwie piłki. Indywidualne akcje miały spory wpływ na wygranie tego spotkania – powiedział po wygranej w Iławie Damian Schulz, atakujący zespołu z Bełchatowa.
Siatkarze PGE Skry Bełchatów stoczyli zaciętą bitwę w Iławie, gdzie pokonali Indykpol AZS Olsztyn. Mimo że gospodarze walczyli, to w końcówkach lepiej spisywali się goście, którzy do Bełchatowa wrócili z 3 punktami.
– To był bardzo ciężki mecz, było w nim pełno emocji. W każdym z wygranych setów decydowały jedna lub dwie piłki. W ostatnim secie, dzięki zagrywce zdołaliśmy dogonić olsztynian, bardzo dobrze serwował wtedy Robert Taht. Dwie świetne obrony w końcówce na pojedynczym bloku miał Mihajlo Mitic. Indywidualne akcje miały spory wpływ na wygranie tego spotkania – stwierdził Damian Schulz, atakujący zespołu z Bełchatowa.
Pojawił się on kilka razy na parkiecie, zdobywając 1 punkt dla swojej drużyny. Mecz z olsztynianami był dla niego wyjątkowy, bowiem w poprzednim sezonie bronił barwy Indykpolu AZS. – Zawsze przyjemnie się wraca do miejsca, w którym wcześniej się grało. W poprzednim sezonie, kiedy byłem zawodnikiem Indykpolu AZS Olsztyn, większość sezonu graliśmy niestety bez kibiców, co dało się odczuć. Nie ma też co ukrywać – w Iławie jest nieco lepszy klimat oraz atmosfera, hala jest mniejsza i o wiele lepiej słychać doping kibiców – zaznaczył ofensywny zawodnik PGE Skry.
Miał on zatem okazję do spotkania się z kolegami, z którymi grał w poprzednim sezonie. Mimo że w olsztyńskim zespole zaszło sporo zmian, to między innymi Robbert Andringa, Jędrzej Gruszczyński czy Mateusz Poręba to siatkarze, z którymi Schulz występował w poprzednich rozgrywkach. – Miło było się znowu spotkać ze starymi znajomymi po kilku miesiącach przerwy. Przebywaliśmy w tym samym hotelu, tak że spotkaliśmy się dzień przed meczem, żeby porozmawiać i „poplotkować” – zakończył Damian Schulz.
źródło: indykpolazs.pl, opr. własne