– Jako dwukrotni mistrzowie świata powinniśmy się stawiać w gronie faworytów, ale nie skazujmy innych na słabe granie. W meczu z Iranem nie wykorzystaliśmy swoich możliwości – uważa po porażce biało-czerwonych były reprezentant Polski Damian Dacewicz.
Polscy siatkarze od porażki z Irańczykami rozpoczęli rywalizację w turnieju olimpijskim. Mimo że bardzo dobrze zainaugurowali to spotkanie, wygrywając do 18, od drugiego seta biało-czerwoni mieli spore problemy, by odnaleźć swój rytm gry. Przegrali jednak dopiero w tie-breaku i to przy stanie 21:23.
– Spodziewałem się lepszego poziomu gry po naszej stronie, a przede wszystkim wyższej skuteczności w ataku. To właśnie tego elementu zabrakło mi w spotkaniu z Irańczykami. Nie miało znaczenia, czy atak szedł na pojedynczy, czy na podwójny blok, bo i tak nie zdobywaliśmy punktów – wskazuje były reprezentant Polski Damian Dacewicz.
Skąd wynikała tak nagła zmiana w grze polskiej reprezentacji? – W tym spotkaniu mieliśmy swoje szanse. Mnie najbardziej szkoda drugiego seta, w którym widzieliśmy sporo sytuacji, w których mieliśmy przewagę. W końcówce po zagrywce Wilfredo Leona nie skończyliśmy ataku z drugiej linii. Gubiliśmy łatwe punkty, które powinniśmy pewnie zdobywać, a my nie potrafiliśmy tego zrobić. Nie wykorzystaliśmy swoich możliwości, a przewaga była minimalna. Kilka dobrych akcji mogło całkowicie odwrócić losy starcia z Iranem, które rozstrzygnęło się w loteryjnym tie-breaku. Zadecydowały niuanse i szachy kto kogo przełamie – uważa Dacewicz.
*Rozmawiała: Katarzyna Paw, więcej w serwisie Przeglądu Sportowego
źródło: przegladsportowy.pl