W ostatnim okresie w szeregach Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle panował niemały kryzys. Zawodnik za zawodnikiem co chwilę opuszczał aktywne granie z powodu kontuzji. Wokół wicemistrza Polski wiele dzieje się chociażby w mediach, a wydaje się, że jeszcze więcej za kulisami. Wedle doniesień Przeglądu Sportowego słabszy okres miało zapoczątkować wtargnięcie prezesa klubu do szatni po jednej z przegranych.
(MINIONE?) trudne momenty zaksy
Nie da się zaprzeczyć, że Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmagała się z niełatwym momentem. Przede wszystkim wielu zawodników wypadło z gry z powodu urazów. Aktualnie pauzuje chociażby lider oraz kapitan wicemistrzów Polski – Aleksander Śliwka. Kłopoty klubu z Opolszczyzny rozpoczęły się jednak o wiele wcześniej. Co prawda ówcześni podopieczni Tuomasa Sammelvuo sięgnęli niewiele po rozpoczęciu sezonu po Superpuchar Polski, ale tuż po tym sukcesie kędzierzynianie niespodziewanie przegrali z Norwidem Częstochowa, Barkomem Każany Lwów, LUK-iem Lublin czy Treflem Gdańsk. Do tego doszła porażka z Ziraatem Bankasi Ankara w Lidze Mistrzów.
Z jednej strony porażki były niespodziewane, z drugiej jednak należało brać tego typu rezultaty w ciemno, bowiem chociażby w 5. kolejce, która miała miejsce 11 listopada ubiegłego roku do Rzeszowa ZAKSA zawitała dokładnie dziesięcioosobowym składzie, co przemawiało samo za siebie. To jednak przegrana z drużyną ze Lwowa miała stanowić początek kryzysu.
WTARGNIĘCIE PREZESA DO SZATNI, NEUTRALNY TRENER I STRACONE ZAUFANIE?
Niedługo po przegranej ZAKSY z Barkomem Każany Lwów 1:3 (25 listopada) pojawiły się medialne informacje, jakoby prezes kędzierzyńskiego klubu, Piotr Szpaczek miał wejść do szatni. Jak donosi redakcja Przeglądu Sportowego – to właśnie to zdarzenie miało nadać rytmu kryzysowi w szeregach wicemistrzów Polski. Prezes ZAKSY miał wypowiedzieć wiele mocnych słów w kierunku zawodników, a te najmocniejsze skierowane miały być w kierunku liderów. Aleksander Śliwka usłyszał, że brakuje mu zaangażowania.
Z kolei trener Sammelvuo miał objąć neutralność w całym zajściu, co miało nie spodobać się siatkarzom. Taka reakcja spotkała się z zarazem reakcją siatkarzy, którzy stracili zaufanie do szkoleniowca z Finlandii. Taki obrót spraw mógłby tłumaczyć niedawne zakończenie współpracy z 47-latkiem.
– Tamto wtargnięcie do szatni było niepotrzebne, bo wiadomo, że tuż po meczu towarzyszą wszystkim duże emocje. Usłyszałem kiedyś takie mądre zdanie, że jeśli pojawia się mały problem, należy go rozwiązać w ciągu 48 godzin. Inaczej będzie narastał i zrobi się wielka zawierucha. Z reguły to trener ponosi odpowiedzialność za wynik, ale gdy pojawiają się zgrzyty, nie ma jednego winnego – powiedział Przeglądowi Sportowemu Waldemar Wspaniały, który w latach 1999-2004 reprezentował ówczesny Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle. Zdobył on z kędzierzyńskim klubem cztery mistrzostwa Polski i brązowy medal Ligi Mistrzów.
WSZYSTKO WRACA NA DOBRE TORY?
Ostatnie rezultaty ZAKSY mogą świadczyć, jakoby kryzys był już za ekipą z Kędzierzyna-Koźla. Wicemistrzowie Polski są na fali czterech zwycięstw z rzędu. Pokonali oni Knack Roeselare, Stal Nysa, AZS Olsztyn oraz dopiero co Halkbannk Ankara 3:2 w walce o ćwierćfinał Ligi Mistrzów. W najbliższą niedzielę (4 lutego) kędzierzynian czeka hitowe spotkanie w ramach 20. kolejki PlusLigi. Do Hali Azoty zawita Asseco Resovia Rzeszów. Natomiast 7 lutego (środa) podopieczni Adama Swaczyny stoczą rewanżowy bój w Ankarze z Halkbankiem o przepustkę do 1/4 finału Ligi Mistrzów.
Zobacz również:
Nowy etap w karierze Śliwki. Polak wybrał nowy klub
źródło: opr. własne, przegladsportowy.onet.pl