– Dużo ułatwiłoby to, gdyby ktoś na początku przyszedł i wyjaśnił nam, jaka jest sytuacja w klubie, poinformował, że będą opóźnienia. Tymczasem przychodził dzień wypłaty, a my nie wiedzieliśmy czy pieniądze przyjdą na czas, czy opóźnienie będzie tygodniowe, dwutygodniowe czy dwumiesięczne – powiedział w rozmowie z naszym serwisem środkowy Czarnych Radom, Mariusz Schamlewski.
Od zwycięstwa do zwycięstwa
W ostatnich meczach idziecie jak burza. W weekend sposobu na was nie znalazł MCKiS Jaworzno. To spotkanie, poza trzecim setem, było jednym z łatwiejszych w tym sezonie czy z perspektywy boiska wcale nie było tak prosto, jak wskazywałby na to wynik?
Mariusz Schamlewski: Nie był to najłatwiejszy mecz w tym sezonie, pomimo wyniku 3:0, ponieważ trzeba pamiętać, że graliśmy z wiceliderem tabeli. MCKiS nie znalazł się na tym miejscu przypadkiem. Nie ma się więc co sugerować wynikiem, ale trzeba przyznać, że od początku do końca w miarę kontrolowaliśmy to spotkanie. Początki setów ustawialiśmy sobie zagrywką i grą w systemie blok-obrona. Rywalom ciężko było grać cały czas na wysokiej piłce i przy tym utrzymać wysoką skuteczność w ataku. Mieli problemy w przyjęciu, a my dołożyliśmy dobrą grę w bloku oraz w obronie i stąd wziął się taki, a nie inny wynik.
W tym spotkaniu nie mieliście lidera, ale aż 4 zawodników zdobyło przynajmniej 10 punktów. Właśnie to było waszą największą siłą?
– Jak pan wspomniał, w naszym zespole było 4 zawodników, którzy zdobyli przynajmniej 10 punktów, więc brawa należą się naszemu rozgrywającemu, który naprawdę bardzo dobrze poprowadził to spotkanie. Dał pograć wszystkim zawodnikom. Warto też zaznaczyć, że dobrze zagraliśmy w tym spotkaniu w elemencie zagrywki, którą nie tylko zdobyliśmy sporo punktów, ale też odrzuciliśmy rywali od siatki.
Metamorfoza Czarnych Radom
Jeszcze niedawno balansowaliście na pograniczu utrzymania, a teraz przy sprzyjających wynikach możecie nawet powalczyć jeszcze o drugie miejsce na koniec fazy zasadniczej. Skąd taka metamorfoza u Czarnych?
– Jest to ciekawa sytuacja, a zarazem piękno tego sportu. Sezon zaczęliśmy, delikatnie mówiąc, dramatycznie. Na pewno nie takie były oczekiwania. Każdy z nas przyszedł do Czarnych z zupełnie innym nastawieniem, ale taki jest sport. Nie zawsze wszystko w nim wychodzi i idzie po naszej myśli. Należy się cieszyć, że w końcu nasza gra zaczyna wyglądać tak, jak powinna. Przede wszystkim zaczęliśmy czerpać przyjemność i frajdę z tego, jak gramy, a to zaczyna przekładać się na wyniki. Nie patrzę jednak na sytuację w tabeli, bo ona mnie nie interesuje. Chciałbym skupić się tylko na kolejnym meczu i na tym, aby wygrywać, a najważniejsze są play-off, do których chcemy przystąpić nie tylko w dobrej formie, ale również w zdrowiu.
Trener Daszkiewicz chwalił was, że mimo niepewnej sytuacji w klubie staracie się wykonywać jak najlepiej swoje obowiązki. Trudno jest w pełni skupić się tylko i wyłącznie na siatkówce?
– Jest to dość ciężka sytuacja. Mimo że każdy z nas stara się zachować profesjonalizm i należycie podchodzić do swoich obowiązków, to zawsze z tyłu głowy ma to, że są wobec niego zaległości. Niestety, nie da się zrobić tak, że w takiej sytuacji 14 zawodników przychodzi na trening, wszyscy wyrzucają to z głowy i trenują. Zawsze jednego lub drugiego dnia przyjdzie na trening zawodnik, po którym bardziej widać, że denerwuje go ta sytuacja i zaczyna się to odbijać na innych. Nie każdy potrafi sobie z tym poradzić i trzeba to zrozumieć. Dużo ułatwiłoby to, gdyby ktoś na początku przyszedł i wyjaśnił nam, jaka jest sytuacja w klubie, poinformował, że będą opóźnienia. Tymczasem przychodził dzień wypłaty, a my nie wiedzieliśmy czy pieniądze przyjdą na czas, czy opóźnienie będzie tygodniowe, dwutygodniowe czy dwumiesięczne. To było nie w porządku. Jak już dochodzi do takich sytuacji, to w trakcie sezonu ciężko jest coś zmienić. Pozostaje tylko zaufać i czekać aż te zaległości zostaną wyrównane. Oprócz zawodników jest też sztab szkoleniowy i ludzie, którzy pracują w biurze. Oni są w takiej samej sytuacji. Dla nich też należą się brawa i podziękowania za to, że są profesjonalistami, bo cała sytuacja na pewno na nich się również odbija.
Kłopoty finansowe
Ostatnio trochę nie ma pan szczęścia do klubów. Poprzedni sezon zaczął pan w borykającej się z problemami Gwardii, a teraz jest pan zawodnikiem Czarnych, w których też sytuacja daleka jest od idealnej. Czy według pana można byłoby podjąć jakieś działania, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości np. związane z niedopuszczeniem drużyny do rozgrywek?
– W Gwardii był podobny problem. Akurat ja miałem to szczęście, że w odpowiednim momencie odezwała się do mnie drużyna z Zawiercia, więc aż tak bardzo nie odczułem problemów finansowych. W Radomiu wwszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja. Nie chciałbym po raz kolejny jej komentować. Myślę, że można byłoby podjąć działania, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Podstawą jest przedstawienie przed sezonem stanu finansowego klubów lub umów i konkretnych terminów, w których poszczególni sponsorzy są w stanie przelać pieniądze, bo to jest normalne, że nie każdy klub od początku sezonu ma z górką zapewniony budżet, tylko poszczególne transze powoli do niego spływają. Jeśli ten budżet nie będzie zapewniony, to w ogóle przystąpienie do rozgrywek takiego klubu nie ma sensu. Stanowi to kompletny brak szacunku dla zawodników, trenerów, ludzi pracujących w klubie, a także dla kibiców, którzy mogą nie znać sytuacji klubu i tego, że nikomu w klubie się nie płaci, a przychodzą na mecze i muszą oglądać siatkarzy, którzy nie są w 100% zaangażowani w to, aby wygrywać, bo mają z tyłu głowy inne, pozasportowe problemy.
W lutym w klubie mieli pojawić się dwaj sponsorzy. Czy pojawiło się jakieś światełko w tunelu?
– W lutym mieli być przedstawieni dwaj sponsorzy, ale tak się nie stało. W tym tygodniu prezesem został Wojtek Żaliński, więc myślę, że on będzie nas na bieżąco informował, jak wygląda sytuacja w klubie.
Wyjazd do Krakowa
Przed wami wyjazd do Krakowa, gdzie nie gra się łatwo. AGH rozpaczliwie broni się przed spadkiem, więc chyba możecie spodziewać się, że postawi wszystko na jedną kartę w meczu z wami?
– W Krakowie już nie jedna ekipa straciła punkty. Musimy pamiętać, że po drugiej stronie siatki będą młodzi zawodnicy, którzy mają papiery, aby grać na wysokim poziomie. W tym momencie ich gra faluje, co jednak jest zupełnie normalne w ich wieku. Spodziewamy się wszystkiego, ale jedziemy tam w dobrej formie. Chcemy wejść w to spotkanie bardzo dobrze i po prostu je wygrać. Na pewno rywale postawią wszystko na jedną kartę. Będą ryzykować na zagrywce, bo wiadomo, że jeśli będziemy przyjmowali perfekcyjnie, to ciężko się im będzie z nami grało.