– W poprzednim roku, kiedy graliśmy źle, to przegrywaliśmy. Teraz nawet kiedy gramy gorzej, udaje nam się zdobywać punkty. Jesteśmy ze sobą wszyscy razem zarówno w dobrych, jak i trudnych momentach – powiedział Piotr Maciąg, prezes Asseco Resovii, która rok zakończyła na fotelu lidera PlusLigi.
Asseco Resovia Rzeszów ma za sobą bardzo udany początek sezonu. W pierwszej części rundy zasadniczej poniosła tylko dwie porażki, co po zwycięstwie nad Barkomem Każany Lwów dało jej pozycję lidera PlusLigi na koniec roku. – W poprzednim roku, kiedy graliśmy źle, to przegrywaliśmy. Teraz nawet kiedy gramy gorzej, udaje nam się zdobywać punkty. Jesteśmy ze sobą wszyscy razem zarówno w dobrych, jak i trudnych momentach – powiedział prezes klubu Piotr Maciąg.
Według niego ogromne znaczenie w kontekście osiąganych wyników ma Giampaolo Medei, który zasiadł na ławce trenerskiej zespołu z Rzeszowa po Marcelo Mendezie. – Medei ma dobry kontakt z drużyną. Jest znakomitym analitykiem i spokojnym człowiekiem, który nawet w trudnych momentach nie panikuje, wie, co robić i to pozytywnie wpływa na drużynę – dodał Maciąg.
Czterdziestodziewięcioletni Włoch może się cieszyć, że dotrwa w Rzeszowie do końca roku, bo jego poprzednicy – także Włosi – Roberto Serniotti i Alberto Giuliani – stracili pracę w Resovii w… grudniu. Ciągłe zmiany szkoleniowców to była zresztą jedna z przyczyn braku stabilizacji Asseco Resovii, która od 2017 roku miała aż dziewięciu trenerów. – Od początku wiedziałem, że mamy potencjał, żeby dobrze grać i znaleźć się w czołowej trójce PlusLigi. Wierzyłem w ten zespół, miałem duże zaufanie do zawodników. Z mojej perspektywy najważniejsze jest to, że z każdym graczem zbudowałem dobrą relację i pracuję mocno także z chłopakami, którzy mniej grają – stwierdził włoski szkoleniowiec.
Pasmo zwycięstw Asseco Resovii spowodowało, że w hali na Podpromiu ponownie zaczęły pojawiać się tłumy kibiców, którzy spragnieni są kolejnych sukcesów zespołu z Rzeszowa, który po raz ostatni na podium PlusLigi stanął 7 lat temu. – Tak to jest w mieście, w którym są wspaniałe siatkarskie tradycje. Kibice są, bez obrazy, bo mówię to z podziwem, wybredni. Rozumieją i czują, że ta drużyna daje z siebie maksa i walczy. Oby zakończyło się to zdobyciem kolejnego trofeum do skarbczyka, który dawno nie był otwierany – zakończył Fabian Drzyzga, kapitan Resovii.
źródło: inf. własna, Przegląd Sportowy