W Doha rozpoczęła się rywalizacja o prawo gry w Lidze Narodów w przyszłym roku. W ćwierćfinałach nie brakowało emocji, ale obyło się bez tie-breaka. Do półfinału awansowali Chilijczycy, Ukraińcy, gospodarze oraz Turcy.
Parraguirre wprowadził Chile do półfinału
W pierwszym ćwierćfinale Chilijczycy zmierzyli się z Tunezyjczykami. Pierwsza partia toczyła się pod ich dyktando. Ich liderem był Vicente Parraguirre. W ataku wspierał go Matias Jadue, a dodatkowo siatkarze z Ameryki Południowej dołożyli 4 bloki. To wystarczyło im, aby premierową odsłonę wygrać 25:19.
Dwie kolejne były znacznie bardziej wyrównane. Gra Chilijczyków nadal opierała się na Parraguire, który od czasu do czasu wspierany był kolegami z drużyny. Tunezyjczycy za to znacząco ograniczyli liczbę własnych błędów. W ataku dobrze prezentował się Oussama Ben Romdhane, a w bloku punktował Ahmed Kadhi, dzięki czemu przedstawiciele Afryki długimi fragmentami dotrzymywali kroku przeciwnikom. W końcówkach jednak brakowało im skuteczności. Ona była po stronie ich rywali, a zwłaszcza Parraguirre, który wprowadził Chilijczyków do półfinału, bowiem druga i trzecia część spotkania padły ich łupem 25:23 i 25:23.
Tunezja – Chile 0:3
(19:25, 23:25, 23:25)
Chińczycy za burtą
Chińczycy okazali się najsłabszą ekipą Ligi Narodów, więc o prawo gry w niej w przyszłym roku musieli walczyć w Challenger Cup. Ich ćwierćfinałowym rywalem byli Ukraińcy, którzy zdominowali wydarzenia w premierowej odsłonie. Ich liderami w ataku byli Wasyl Tupczii i Ołeh Płotnycki, a pojedyncze udane odpowiedzi w wykonaniu Jingyin Zhanga na niewiele zdawały się Azjatom. Nadziewali się oni na ukraiński blok, a asa serwisowego dołożył Jurij Semeniuk. W efekcie pierwsza partia padła łupem Europejczyków 25:19.
W drugim secie poszli oni za ciosem, szybko wypracowując sobie 3, 4 oczka przewagi. Wciąż prym w ich grze wiódł Płotnycki, ale sporo grali też środkiem, na którym punktowali Semeniuk i Dmytro Teryomenko. Wydawało się, że Ukraińcy będą mieli tego seta pod kontrolą, ale popełniali więcej błędów od rywali, a ci zbliżyli się do nich na 19:20. Końcówka jednak należała do Europejczyków, którzy ostatecznie triumfowali w niej 25:22.
Trzecia odsłona była najbardziej zacięta. Wyraźnie Azjaci wzmocnili zagrywkę, a asem serwisowym popisał się m.in. Shuhan Rao, a na siatce na ich lidera wyrósł Yu Yuantai. Próbował mu odpowiadać Płotnycki, ale w tym fragmencie meczu nie funkcjonował ukraiński blok. Mimo że Europejczycy walczyli do końca, to w zaciętej końcówce Chińczycy przedłużyli spotkanie (25:23). W czwartej partii też nie brakowało emocji. Do jej połowy Azjaci dotrzymywali kroku rywalom, ale za sprawą duetu Tupczii/Teryomenko to Ukraińcy zaczęli zbliżać się do zwycięstwa. W kluczowych momentach zafunkcjonował ich blok, a zniechęceni Chińczycy w końcówce się nie podnieśli, przegrywając 19:25.
Ukraina – Chiny 3:1
(25:19, 25:22, 23:25, 25:19)
Gospodarze grają dalej
Pierwsza partia starcia gospodarzy z siatkarzami z Tajlandii była niezwykle wyrównana. Wśród Azjatów wyróżniał się Napadet Bhinijdee, natomiast dla Kataru punkty zdobywali Youssef Oughlaf i Mohamed Ibrahim Ibrahim. Żadna z drużyn nie uzyskała znaczącej przewagi, a wszystko rozstrzygnęło się w granej na przewagi końcówce. W niej szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili gospodarze (26:24).
Drugą partię od prowadzenia 6:3 zaczęli siatkarze z Kataru, ale za sprawą Assanaphana Chantajorna oraz Bhinijdee rywale wrócili do gry. Ponownie długimi fragmentami wynik oscylował wokół remisu, a wszystko znowu rozstrzygnęło się w końcówce. W niej między innymi Ribeiro Renan przechylił szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy (25:23).
W trzecim secie również walka toczyła się cios za cios. Gra Tajlandii opierała się na Bhinijdee, a dla gospodarzy punktował Raimi Wadidie (13:13). Azjaci mieli szansę na przedłużenie meczu, bo mieli piłkę setową (24:23), lecz w końcówce zupełnie się pogubili, a Wadidie poprowadził Katar do zwycięstwa (26:24).
Katar – Tajlandia 3:0
(26:24, 25:23, 26:24)
Turcy zgodnie z planem
Mecz zaczął się od wymiany ciosów. Na akcje Adisa Lagumdziji odpowiadał duet Omar Santana/Wilfrido Hernandez, a przez dłuższą część premierowej odsłony żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie przewagi (18:18). Zanosiło się na zaciętą końcówkę, ale w niej świetnie spisali się Turcy. Blok Merta Maticia i kontra Bedirhana Bulbura pozwoliły im triumfować w tej części spotkania 25:20.
Pierwsza część drugiego seta toczyła się cios za cios. Dopiero asy serwisowe Lagumdziji i Efe Bayrama oraz dobra postawa Turków w bloku pozwoliła im odskoczyć 12:8. Tapia próbował poderwać do walki Dominikanę, ale za sprawą Lagudziji podopieczni trenera Giulianiego kontrolowali wynik. Świetnie prezentował się Bayram, który na spółkę z Mirzą Lagumdziją dali Europejczykom zwycięstwo 25:17.
W trzecim secie do walki zerwali się siatkarze z Dominikany, którzy odskoczyli na 5:2. Bracia Lagumdzija próbowali poderwać Turków do walki, ale wciąż inicjatywa należała do ich rywali (15:13). Prowadzili już 19:15, ale Kaan Gurbuz na spółkę z Bayramem doprowadzili do zaciętej końcówki. W walce na przewagi jednak lepsi okazali się siatkarze z Dominikany, którzy przedłużyli spotkanie (26:24). W czwartym secie oba zespoły szły łeb w łeb. Liderem Dominikany był Tapia, a po drugiej stronie siatki odpowiadał Mert (10:10). Dopiero po asach serwisowych Bayrama szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Europejczyków. W końcówce w ataku punktowali Bayram i Lagumdzija, a ostatecznie Turcy wygrali 25:19.
Turcja – Dominikana 3:1
(25:20, 25:17, 24:26, 25:19)
Zobacz również:
Challenger Cup K: Francja i Ukraina w półfinale
źródło: inf. własna