Rozgrywki Challange Cup powoli dobiegają końca. W finale tegorocznych zawodów nie mogło zabraknąć włoskiego akcentu. Tym razem jednak o trofeum powalczą aż dwie włoskie ekipy – Reale Mutua Fenera Chieri’76 oraz Roma Volley. Po pięciu setach górą stołeczne, które próbują odegrać się za ligową katastrofę. Spotkanie rewanżowe odbędzie się we wtorek – 11 marca.
Zdecydowała końcówka
Początek spotkania wyglądał obiecująco dla obu stron, a rezultat oscylował wokół remisu – 3:4, 7:6, 12:11. Później pod wodzą Giulii Melli siatkarki z Rzymu zaczęły budować przewagę, odskakując na 2 ‘oczka’. Od początku niemal nie do zatrzymania była Wilma Salas, która w pierwszym secie punktowała 6 razy. Po drugiej stronie Kubance przyszło rywalizować z równie mocną Avery Skinner. Siatkarki Chieri niemal do końca trzymały kontakt, dopiero w ostatnich akcjach za sprawą znów fantastycznie spisującej się w polu serwisowym Melli stołeczne odskoczyły, zwyciężając 25:20.
Zamiana ról
W drugim secie role całkowicie się odwróciły, a podrażnione gospodynie ruszyły do kontry. Podopiecznym trenera Bregoliego udało się poprawić skuteczność w ataku, a konsekwentna gra szybko przełożyła się na zbudowanie bezpiecznej przewagi – 8:5. Siatkarki Reale Mutua Fenera Chieri’76 z minuty na minutę rozpędzały się coraz bardziej. Do Skinner dołączyły – Lucille Gicquel oraz Anne Buijs. Na nic zdawały się prośby trenera Giuseppe Cuccariniego – 10:16. Za moment było już po secie, a decydujący cios stołecznym zadała Buijs – 25:17.
Ząb za ząb
Trzecia część spotkania znów należała dla obu stron do bardziej wymagających. Stołeczne po ligowej katastrofie chciałby zawojować Europę, stąd widoczna była w ich szeregach ogromna motywacja. Wcześniej nieco osamotnioną Sales wsparła Adelusi. Grę zespołu ciągnęły także Marie Schoelzel i Michela Ciarrocchi. Wystrzeganie się błędów własnych przyniosło zawodniczkom z Rzymu kolejne powody do radości, bowiem to one ponownie zaczęły rozdawać karty – 25:22.
W czwartym secie inicjatywa od początku do końca należała do Chieri. Zespół Giulio Bregoliego od pierwszej minuty dyktował zasady. Osamotniona zaś Wilma Salas nie była w stanie odwrócić losów seta. Po stronie gospodyń zaś niezmiennie błyszczała Avery Skinner, do której dołączyła Anastasia Lyashko. Różnica stale rosła – 16:11, 21:13, a same chęci nie wystarczały. Postawione pod ścianą siatkarki Chieri stanęły na wysokości zagania, zwyciężając 25:18. O losach spotkania zadecydował więc tie-break, który od początku przebiegał po myśli stołecznych. Choć aż 6 ‘oczek’ dołożyła od siebie Loveth Omoruyi, to za moment z wygranej mogły się już cieszyć siatkarki Roma Volley – 15:12.
Decydujący pojedynek zostanie rozegrany we wtorek – 11 marca. Faworyta ciężko wskazać, a po pierwszym finale wiadomym jest, że łatwo nie będzie.
Reale Mutua Fenera Chieri’76 – Roma Volley 2:3
(20:25, 25:17, 22:25, 25:18, 12:15)
Składy zespołów
Chieri: Skinner (21), Alberti (3), Van Aalen (4), Buijs (7), Gicquel (20), Gray (2), Spirito (libero) oraz Lyashko (9), Anthouli (5), Rolando, Omoruyi (10), Guiducci
Roma: Salas (20), Ciarrocchi (14), Adelusi (16), Schoelzel (12),Melli (11), Mirković, Zannoni (libero) oraz Provaroni, Rucli (1), Orvosova, Muzi
Zobacz również:
Polak w trybie pilnym dołączy do Perugii?