Sporo emocji było w rewanżowym meczu finałowym Challenge Cup siatkarzy. Ziraat Bankasi Ankara prowadził u siebie już 2:1 z Allianz PowerVolley Milano i był blisko odwrócenia losów rywalizacji, ale ostatecznie to włoska drużyna wygrała i sięgnęła po puchar.
Początek rewanżowego starcia finałowego był zacięty. Jako pierwsi za sprawą Woutera Tera Maata na prowadzenie wyszli siatkarze z Ankary (8:6). Ale szybko sytuacja się zmieniła. Świetnie dysponowany Jean Patry pozwolił włoskiej ekipie nie tylko odrobić straty, ale także zyskać przewagę (16:12). Przyjezdni prowadzili jeszcze 21:18, a swoje trzy grosze do wyniku dorzucał Matteo Piano, ale popełniali sporo błędów (aż 9 w premierowej odsłonie). W efekcie gospodarze zaczęli odrabiać straty. W końcówce było dość nerwowo, ale wysoka, bo ponad 60% skuteczność w ataku spowodowała, że ostatecznie to przedstawiciel Serie A triumfował w pierwszym secie 25:23.
Od początku drugiej odsłony walka toczyła się cios za cios, a żadna z drużyn nie mogła wypracować sobie większej przewagi (9:9). Ta sztuka dopiero udała się Ziraatowi, który odskoczył najpierw na 13:11, a następnie na 16:12. Duża w tym zasługa Ter Maata oraz Martina Atanasowa, którzy skuteczniee prezentowali się w ataku. Zresztą w tym elemencie uwidoczniła się największa różnica między oboma zespołami, która w tym secie wyniosła aż 25%. Jan Kozamernik i Tine Urnaut próbowali poderwać przyjezdnych do walki, ale co najwyżej udało im się zbliżyć do rywali na 21:22. Nie pomogło im też ograniczenie liczby własnych błędów, bowiem skuteczna gra w ataku pozwoliła ekipie z Ankary na swoją korzyść rozstrzygnąć drugą odsłonę (25:23).
W pierwszej fazie trzeciej partii trwała wyrównana walka, ale szybko do głosu zaczęli dochodzić gospodarze (9:7). Z każdą kolejną akcją ich przewaga stawała się coraz wyraźniejsza. Oczka w ataku zdobywał Ter Maat, wspierał go Maartin Van Garderen, a po drugiej stronie siatki zaczęło brakować lidera. Pojedyncze udane zagrania Urnauta czy Patry’ego to było za mało na zatrzymanie Ziraatu (16:21). Na dodatek dwa bloki dołożył Emin Gok, a przyjezdni nie mieli siatkarskich argumentów, by odpowiedzieć. Ostatecznie ta część meczu padła łupem gospodarzy 25:16, a osiągnęli w niej ponownie ponad 50% skuteczności w ataku.
W czwartej odsłonie gospodarze poszli za ciosem, odskakując od rywali na 4:2. Ci jednak szybko nie tylko wrócili do gry, ale zaczęli też przejmować inicjatywę na boisku (10:7). Tym razem to zespół z Ankary się zaciął, a jego błędy ułatwiały zadanie rywalom. Skuteczność stracił też lider gospodarzy, a gra gości nakręcała się z akcji na akcję (18:12). Ich liderem był Patry, wspierał go Yuki Ishikawa, a włoska ekipa szła do tie-breaka. W końcówce przypomniał o sobie Kozamernik, a krótkotrwały zryw na niewiele zdał się już gospodarzom, którzy przegrali 18:25.
W tie-breaku początkowo obie drużyny walczyły cios za cios, ale inicjatywę na boisku z biegiem czasu zaczęli przejmować podopieczni Roberto Piazzy (8:4). Wyróżniali się Urnaut i Patry. Gospodarze próbowali jeszcze walczyć, ale brakowało im już skuteczności na siatce, za to brało górę doświadczenie przyjezdnych, którzy w tej części meczu popełnili tylko jeden błąd (12:7). W końcówce dołożyli blok, a z atakiem na poziomie 78% pewnie przypieczętowali wygraną (15:8), która pozwoliła im zdobyć Challenge Cup.
Ziraat Bankasi Ankara – Allianz PowerVolley Milano 2:3
(23:25, 25:23, 25:16, 18:25, 8:15)
Składy zespołów:
Ziraat: Atanasov (20), Ter Maat (21), Van Garderen (13), Bulbul (8), Eksi (3), Gok (10), Bayraktar (libero) oraz Yucel i Tosun
Allianz: Kozamernik (12), Sbertoli (2), Patry (26), Piano (6), Ishikawa (13), Urnaut (17), Pesaresi (libero) oraz Maar (4) i Weber (1)
Zobacz również
Wyniki fazy finałowej Challenge Cup siatkarzy
źródło: inf. własna