Siatkarze PGE Skry Bełchatów nie zdołali awansować do finału Pucharu CEV. Po porażce w pierwszym półfinale z Valsą Group Modena 1:3 podopieczni Andrei Gardiniego w rewanżu nie mogli pozwolić rywalom na ugranie dwóch partii. Po trzech bełchatowianie prowadzili 2:1, byli na dobrej drodze do zwycięstwa i doprowadzenia do złotego seta. Tak się jednak nie stało. Czwarta odsłona padła łupem przyjezdnych, którzy tym samym zameldowali się w finale rozgrywek. Całe spotkanie po tie-breaku wygrała ekipa z Włoch.
Dobry blok i atak Dicka Kooya otworzyły to spotkanie. Gospodarze grali jak natchnieni i po wykorzystaniu kontry przez Dawida Gunię objęli pięciopunktowe prowadzenie. Utrzymywało się ono przez dłuższy czas i dopiero blok na Aleksandarze Atanasijeviciu przerwał tę serię. Od tego momentu gra bełchatowian nieco się zacięła. Kolejny blok na Serbie oraz as serwisowy Giovanniego Sanguinettiego zmniejszyły straty do punktu, ale odpowiedź miejscowych przyszła natychmiastowo. Dobre zagrywki Atanasijevicia oraz Kooya pozwoliły im powrócić do pięciu oczek przewagi. Jednak i tym razem Włosi nie zamierzali się poddawać i zaczynali się zbliżać do swoich rywali. Po autowym uderzeniu Karola Kłosa pozostał im do odrobienia tylko punkt, a jednocześnie było to zapowiedzią ciekawej końcówki. W niej lepiej zaprezentowali się gracze PGE Skry, którzy mieli też trochę szczęścia. Po ataku „hakiem” Kooya było 21:18, a w późniejszych akcjach podopieczni Andrei Gardiniego wykazali się niesamowitymi obronami. Premierową odsłonę spotkania zakończył Atanasijević (25:22).
Drugą partię także lepiej zaczęli bełchatowianie. Po blokach Karola Kłosa oraz Grzegorza Łomacza zrobiło się 5:2. Rozgrywane akcje były długie, gdyż obie drużyny świetnie prezentowały się w obronie, a całe spotkanie dostarczało sporo emocji i stało na wysokim poziomie emocjonalnym. Gracze z Modeny doprowadzili do wyrównania, ale tak jak w pierwszym secie nie trwało to długo. Po krótkiej zagranej z Kłosem na tablicy wyników było 14:11, ale chwilę później reprezentant Polski nie trafił w boisko i strata zmalała do punktu. Całą przewagę nasi reprezentanci stracili w jednym ustawieniu. W ich grę zaczęło się wkradać trochę niedokładności, a taką sytuację od razu wykorzystali ich rywale, którzy dzięki temu mieli dwupunktową przewagę. Dodatkowo kontrę wykorzystał Earvin N’Gapeth i sytuacja Polaków stawała się coraz trudniejsza, gdyż w samej końcówce musieli gonić. Najważniejsze piłki kończył Francuz, który wyraźnie rozegrał się w drugiej części meczu. Ostatecznie licznik zawodników PGE Skry zatrzymał się na 21 punkcie, a remis stawał ich pod ścianą w walce o finał.
Podopiecznych Andrei Gianiego wyraźnie podbudowała wygrana w poprzednim secie. Po bloku na Aleksandarze Atanasijeviciu oraz asie serwisowym Bruno Rezende prowadzili trzema oczkami, ale co najważniejsze coraz lepiej w ich szeregach zaczęły funkcjonować poszczególne elementy. Bełchatowianie po wykorzystaniu krótkiej przez Dawida Gunię doprowadzili jednak do wyrównania (9:9), a kiedy w ich szeregi powróciła zagrywka mieli nawet dwa punkty więcej. Tym razem w jednym ustawieniu utknęli przyjezdni, a to po stronie Polaków zaczęło działać wszystko jak należy. Skuteczność odzyskał Atanasijević, który wspierany był przez swoich kolegów. Po trafieniu z lewej flanki przez Dicka Kooya zrobiło się 19:15 i żółto-czarni byli w dobrym położeniu przed najważniejszymi akcjami w tym secie. W końcówce ich prowadzenie nie było ani na moment zagrożone. Pewnie kończyli swoje akcje, a dodatkowo po efektownej czapie na Earvinie N’Gapecie zwiększyli różnicę. Decydujący cios zadał Atanasijević z lewego skrzydła, dzięki czemu miejscowi w dalszym ciągu pozostawali w grze o finał.
Pojedynek ten stał na bardzo wysokim poziomie. Obie drużyny grały efektownie, popełniały mało błędów, dlatego wynik był taki wyrównany. W czwartym secie obie drużyny punktowały w mini seriach po dwa punkty. Najpierw było 2:0 dla graczy z Modeny, potem 4:2 i 8:6. Jednak szczęśliwa zagrywka Earvina N’Gapetha pozwoliła im zwiększyć przewagę do trzech oczek. Moment ten okazał się decydujący, gdyż Włosi wyraźnie przyspieszyli. Cały czas dobre zawody rozgrywał Adis Lagumdżija, który czy to w polu serwisowym, czy w ofensywie był bardzo skuteczny. To w dużej mierze dzięki niemu goście uciekli na siedem punktów, co miało okazać się niemożliwe do odrobienia. Bełchatowianie zaczęli psuć sporo zagrywek, co nie pomagało im w całej sytuacji. Walczyli jednak do końca i po zatrzymaniu N’Gapetha zmniejszyli dystans (14:18). Polacy końcówkę zagrali fatalnie. Przestali kończyć swoje akcje, mylili się, dlatego mogli przyglądać się tylko jak rywal im odjeżdża. Po autowym ataku Dicka Kooya losy tego dwumeczu zostały rozstrzygnięte, a do finału awansowali zawodnicy Gianiego.
W tie-breaku, granym w zasadzie o nic, obaj szkoleniowcy posłali do gry swoich rezerwowych. Po ataku Jakuba Rybickiego gospodarze prowadzili 3:1, a kiedy siatkę dotknęli goście – nawet 6:3. Przy zmianie stron dystans zmalał do dwóch punktów, a przyjezdni także chcieli wygrać całe spotkanie i po trafieniu w kontrze przez Lorenzo Salę zrobiło się po 9. Kiedy udało im się zatrzymać Rybickiego uzyskali punkt przewagi, ale przyjmujący PGE Skry szybko zrehabilitował się dobrymi zagraniami i o wygranej w całym spotkaniu miała decydować pojedyncza piłka. Wszystko rozstrzygało się w czasie gry na przewagi. Decydujący cios zadał Sala i to jego ekipa wygrała całe spotkanie 3:2. Bełchatowianie, podobnie jak w poprzednim roku, kończą rozgrywki na półfinale, choć pokazali się z bardzo dobrej strony. Włosi w finale zmierzą się z Knack Roeselare.
PGE Skra Bełchatów – Valsa Group Modena 2:3
(25:22, 21:25, 25:21, 16:25, 14:16)
Składy zespołów:
Skra: Gunia (8), Kłos (11), Kooy (21), Atanasijević (18), Łomacz (2), Lanza (10), Gruszczyński (libero) oraz Musiał (3), Janus (1), Vasina (2), Rybicki (3), Mitić (1), Milczarek (libero)
Modena: Bruno (2), Sanguinetti (13), Stanković (4), N’Gapeth (17), Lagumdżija (20), Rinaldi (8), Rossini (libero) oraz Marechal, Sala (6), Rousseaux (1), Bossi (1), Salsi, Gollini (libero)
Zobacz również:
Wyniki 1/2 finału CEV Cup M
źródło: inf. własna