Reprezentacja Bułgarii odniosła historyczny sukces w mistrzostwach świata. Prowadzona przez Gianlorenzo Blenginiego kadra sięgnęła po srebrny medal rozgrywek, ulegając w finale imprezy na Filipinach Włochom. We wtorek Bułgarzy powrócili do kraju i zostali iście królewsko powitani na lotnisku im. Wasyla Lewskiego w Sofii.
Powitanie z honorami
Bułgarscy siatkarze, którzy w niedzielę sięgnęli po wicemistrzostwo świata, przylecieli do kraju rządowym samolotem. Przed maszyną rozłożono czerwony dywan, a gwardziści oddali hołd sportowcom. Wśród witających ich byli członkowie rodzin, przyjaciele i dziesiątki dziennikarzy, a także bułgarski minister sportu Iwan Peszew, który wręczył srebrnym medalistom czek na 520 000 lewów. Każdy z drużyny otrzymał również specjalny wieniec. Uśmiechy nie schodziły z twarzy siatkarzy, mimo wyraźnego zmęczenia długą podróżą z Manili do Sofii. Wśród witających był również wicepremier Bułgarii Atanas Zafirow.
Nie spocząć na laurach
– Dopiero teraz zdajemy sobie sprawę z tego, co się stało. Nawet nie wyobrażaliśmy sobie takiego powitania – powiedział kapitan bułgarskiej reprezentacji Alex Grozdanow. – Praca zespołowa to klucz do sukcesu. To najważniejsze. Włochy to drużyna z wieloma sukcesami i ogromnym doświadczeniem. Choć jest we mnie trochę goryczy z powodu porażki, to wciąż finał mistrzostw świata. Czeka nas jednak jeszcze dużo pracy i na tym musimy się skupić – przyznał.
– Kiedy wygraliśmy fazę grupową uwierzyliśmy, że możemy osiągnąć coś wielkiego – powiedział najlepszy przyjmujący mistrzostw, Aleksandr Nikołow. – Powitanie było cudowne. Łzy napłynęły mi do oczu, gdy zobaczyłem moich bliskich, wszystkich czekających na nas. To wspaniałe. Najważniejszy jest medal na mojej szyi, za który dziękuję całemu zespołowi. Zasłużyliśmy na ten sukces ciężką pracą – dodał.
Cel jest jasny: rok 2028
– Zdajemy sobie sprawę z tego, jak daleko zaszliśmy i powinniśmy być dumni – skomentował z kolei trener Gianlorenzo Blengini. – Cieszymy się z tego, co osiągnęliśmy, ale skupiamy na tym, co nas czeka. Ta grupa jest wyjątkowa. Moi zawodnicy zawsze są gotowi dać z siebie wszystko. Nie możemy zmieniać naszego podejścia do pracy. Wszyscy będą się nas teraz bać. Nikt nie będzie patrzył na nas jak na outsiderów. Będziemy się rozwijać, jeśli będziemy pracować w ten sam sposób – przyznał. – Teraz naszym głównym celem jest zakwalifikowanie się na igrzyska olimpijskie w Los Angeles. Droga do tego jest jednak bardzo długa. Wszyscy znają już naszą grę, a utrzymanie tego poziomu nie będzie łatwe – zakończył włoski szkoleniowiec.