Reprezentacja Brazylii nie zagra o medale Ligi Narodów. W ćwierćfinale przegrała z Polską 0:3, a sporo emocji, niekoniecznie pozytywnych dla canarinhos, przyniosła zwłaszcza premierowa odsłona. W niej w końcówce nerwy puściły kapitanowi kadry – Bruno Rezende. – Po pierwsze, ja wcześniej popełniłem błąd, bo nie wystawiłem do Alana dobrej piłki. Ta akcja powinna jednak być dla nas. Przy stanie 25:25 nigdy nie wiesz, co mogłoby się zdarzyć – mówił już po zakończeniu spotkania rozgrywający Brazylii.
NERWY, NERWY, NERWY
O wyniku premierowej odsłony spotkania Polaków i Brazylii decydowała gra na przewagi. Biało-czerwoni mieli w górze piłki setowe, jednak nie byli w stanie skończyć swojej akcji. Piłka znalazła się o stronie ekipy z Ameryki Południowej, a Alan Souza obił blok Aleksandra Śliwki. Tak przynajmniej wyglądało to na pierwszy rzut oka i początkowo decyzja sędziego była na korzyść Brazylijczyków, jednak o wideoweryfikację poprosili gospodarze turnieju finałowego. Sędziowie postanowili, że piłka wychodząc o blok, zahacza jeszcze Brazylijczyka. Z takim stanem rzeczy nie zgodzili się canarinhos i próbowali wywrzeć presję na arbitrze spotkania, ale ten nie zmienił decyzji.
Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy… ??
Biało-Czerwoni lepsi w pierwszej partii ✊
? Polsat Sport#VNL2023 #VNLFinals #VNL pic.twitter.com/MhHCZWafAt
— Polsat Sport (@polsatsport) July 20, 2023
Sytuację skomentował już spokojniej po meczu sam Bruno Rezende. – Po pierwsze, ja wcześniej popełniłem błąd, bo nie wystawiłem do Alana dobrej piłki. Ta akcja powinna jednak być dla nas. Przy stanie 25:25 nigdy nie wiesz, co mogłoby się zdarzyć – przyznał rozgrywający i dodał: – Później jednak Polacy zagrali bardzo dobry mecz, zwłaszcza w polu zagrywki i zasłużenie wygrali – podsumował Bruno. Premierowa partia padła łupem Polaków, a ci potem zaczęli prezentować się z lepszej strony i ostatecznie triumfowali 3:0. – Ta akcja nie miała wpływu na cały mecz, ale na rezultat pierwszego seta już na pewno – podsumował krótko rozgrywający reprezentacji Brazylii.
Na razie jednak gra ekipy prowadzonej przez Renana Dal Zotto nie powala, jednak Brazylijczycy mają jeszcze sporo czasu, aby odpowiednio przygotować się do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. – Musimy mieć wszystkich w najlepszej formie, by grać z takimi zespołami jak Polska, Włochy czy innymi topowymi drużynami. Leal wrócił do gry dopiero kilka dni temu. Musimy być bardziej cierpliwi w ataku. Nie mamy fizycznej drużyny, musimy grać z głową, inteligentnie i z cierpliwością. Mamy dużo rzeczy do poprawy. Jestem pewny, że zagramy dobre kwalifikacje olimpijskie i na następny rok będziemy gotowi – zapowiedział Bruno Rezende.
źródło: inf. własna