– Dobre zespoły mają to do siebie, że mogą grać punkt za punkt, ale jak przychodzi do końcówki, to one i tak wygrywają. Tak też było w tym meczu. Może momentami grałyśmy jak równy z równym, ale jednak ŁKS w kluczowych momentach pokazał klasę – powiedziała po porażce w Łodzi Justyna Łukasik, środkowa Radomki.
Siatkarki Moya Radomki Lotnisko Warszawa-Radom nie sprawiły niespodzianki w Łodzi, gdzie dość gładko uległy prowadzącemu w TAURON Lidze ŁKS-owi Commercecon. – Nastawiałyśmy się na walkę i dobrą grę, jednak ŁKS zagrał lepiej, a my słabiej. Wynik 3:0 jest adekwatny do tego, co działo się na boisku – przyznała Justyna Łukasik, środkowa zespołu z Radomia.
W niektórych fragmentach przyjezdne próbowały dotrzymać kroku faworytkom, ale w newralgicznych momentach gospodynie wrzucały piąty bieg i „odjeżdżały” przeciwniczkom na tyle, by móc kontrolować boiskowe wydarzenia. – Dobre zespoły mają to do siebie, że mogą grać punkt za punkt, ale jak przychodzi do końcówki, to one i tak wygrywają. Tak też było w tym meczu. Może momentami grałyśmy jak równy z równym, ale jednak ŁKS w kluczowych momentach pokazał klasę i wygrał – dodała zawodniczka Radomki.
Problemy przyjezdnych zaczynały się w przyjęciu, a kończyły się w ataku, w którym uzyskały tylko 37% skuteczności. – Zabrakło nam dwóch elementów – przede wszystkim ataku z prawego skrzydła. Nie mogliśmy z tej strony zdobywać punktów. Dodatkowo ŁKS wskoczył na jeszcze wyższy poziom zagrywki, co było widać szczególnie w trzecim secie, w którym zdobywał bezpośrednio punkty. Gdybyśmy mieli lepsze przyjęcie i atak na kontrze przyniósłby nam więcej punktów, to moglibyśmy doprowadzić do bardziej zaciętej końcówki i gry na większym stresie – ocenił szkoleniowiec Radomki, Błażej Krzyształowicz.
Jej sytuacja w tabeli daleka jest od idealnej. Po porażce w Łodzi spadła na przedostatnie miejsce w tabeli i ma tylko punkt przewagi nad zamykającym stawkę beniaminkiem z Tarnowa. Na następny mecz radomska ekipa uda się do Kalisza. – Mamy dzień wolnego, a potem wracamy na salę i będę wymagał od siebie i od dziewczyn na tyle dużego zaangażowania, aby wygrać mecz w Kaliszu – zakończył szkoleniowiec Radomki.
źródło: inf. własna, Radomka Radom - Facebook