– Do pewnego momentu graliśmy równo, wykorzystywaliśmy swoje szanse, ŁKS może nie był do końca skupiony, ale później pokazywał swoją siłę – przyznał po porażce z ŁKS-em trener Radomki, Błażej Krzyształowicz. – Mamy swoje problemy, większe niż inne zespoły moim zdaniem, musimy z nich się podnieść, musimy to zaakceptować i starać się je przezwyciężyć – przyznał szkoleniowiec siatkarek z Radomia.
Radomka przegrała kolejny ligowy mecz, tym razem we własnej hali nie zagrażając nawet liderowi TAURON Ligi, zespołowi ŁKS-u Commercecon Łódź. – Dużo rzeczy rozbijało się o siłę ataku, którą my po prostu nie dysponujemy. Nie ma powodów, dla których moglibyśmy być równorzędnym rywalem dla drużyny ŁKS-u i nie chodzi tu o deprecjonowanie naszych zawodniczek. Jeśli nie mamy takich możliwości jak Valentina Diouf albo inne siatkarki grające w zespole rywali na skrzydłach, dysponujące taką siłą ataku, musimy grać w sposób bardziej techniczny, czy kolokwialnie mówiąc – cwany. A tego nie robiliśmy. Brakuje nam ataku, rywale grali też niejednokrotnie na wysokiej piłce i mieli o wiele wyższą skuteczność – przyznał po spotkaniu trener Błażej Krzyształowicz.
– Drugim z aspektów jest zagrywka. Jesteśmy w swojej hali i nie wykorzystujemy tej przewagi, nie robimy swoją zagrywką problemów rywalkom, popełniamy dużo i duże błędy. Mieliśmy grać zagrywkę taktyczną, skrótem, graliśmy to zbyt łatwo. Dużo rzeczy się nałożyło i po prostu mieliśmy słabszą jakość. Walka to bardzo ogólne pojęcie, nie chciałbym tu nikogo urazić, ale wszystko rozbija się o siatkówkę i jakość wykonania, a ta w tym meczu była zdecydowanie po stronie ŁKS-u. Zresztą widać, że tak jest od początku sezonu – mówił szkoleniowiec radomianek
Trener Radomki doceniał klasę rywala i zauważył, że jego zespołowi sporo jeszcze brakuje do poziomu prezentowanego przez łodzianki. – Punktem zaczepienia może być to, że wychodzi dziewczyna na zagrywkę i strzela trzy asy serwisowe. Do pewnego momentu graliśmy równo, wykorzystywaliśmy swoje szanse, ŁKS może nie był do końca skupiony, ale później pokazywał swoją siłę. Nie mieliśmy w tym meczu jednej liderki, do której byśmy wszystko wystawiali i by kończyła wszystko. ŁKS jest na razie niepokonaną drużyną w lidze, gra dobrze, pokonał nas przewaga siły ataku, techniką. W drugim secie było równo i odpalił zagrywkę, dwa asy serwisowe, jedna niewykorzystana kontra – lider pokazał swoją moc – przyznał Krzyształowicz.
Zespół z Radomia cały czas boryka się z problemami personalnymi. Z powodu urazów zza band spotkanie z ŁKS-em oglądały Samara Rodrigues de Almeida oraz Gozde Yimlaz. – Pracujemy nad wzmocnieniami, szukamy zawodniczek, nie mogę się jednak wypowiadać co do szczegółów. Nie jestem też w stanie dokładnie powiedzieć, kiedy nastąpi powrót Gozde Yilmaz i Samary. Sami jest po poważnym zabiegu kolana i tu lekarze nawet nie są w stanie przewidzieć reakcji organizmu na obciążenie. Prognozują powrót na pierwszą połowę stycznia. Gozde na początku stycznia ma jedną z ostatnich konsultacji lekarskich, która zdecyduje o przedłużeniu przerwy lub o rozpoczęciu rehabilitacji stopy i ścięgna Achillesa. Na razie jest wyłączona z jakiejkolwiek aktywności i musi być w usztywnieniu. Na dzień dzisiejszy zostaliśmy z dwoma lewoskrzydłowymi i jedną atakującą – mówił trener Radomki.
Przed nim i zespołem na początku stycznia niezwykle trudny mecz ćwierćfinału Pucharu Polski w Szczecinie z Chemikiem Police. – Bądźmy szczerzy, będzie ciężko, ale taki sport. Co ja albo zespół możemy powiedzieć przed taki meczem, że jedziemy po zwycięstwo? Wiało by to hipokryzją. Nie możemy też powiedzieć, że jedziemy tam, by oddać mecz, bo nie jest to w stylu sportowca. Jedyne, co możemy powiedzieć, to że pojedziemy tam jak najlepiej się zaprezentować, żadna inna odpowiedź nie byłaby bardziej szczera i prawdziwa. Mamy swoje problemy, większe niż inne zespoły moim zdaniem, musimy z nich się podnieść, musimy to zaakceptować i starać się je przezwyciężyć – zakończył Błażej Krzyształowicz.
źródło: opr. własne, Radomka Radom - Facebook