Trzech wygranych partii brakuje siatkarzom Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn do awansu do finału Ligi Mistrzów. Po odniesionej w niesamowitym stylu wygranej 3:2 w Rosji zespół trenera Nikoli Grbicia musi wygrać u siebie z Zenitem Kazań w dowolnym stosunku lub, w przypadku porażki 2:3, zwyciężyć w złotym secie. – Zenit przyjechał do nas, żeby wygrać 3:0 – mówi w rozmowie z „SE” Benjamin Toniutti, francuski rozgrywający kędzierzynian.
Po wygranej 3:2 w Rosji uczulał pan, że to dopiero pierwszy krok i przypominał, że tak samo było rok temu w ćwierćfinale i wówczas w rewanżu u siebie nie daliście rady Kuzbassowi.
– Trzeba być przygotowanym na wszystko, pokonanie Zenitu dwa razy to zadanie nie lada, ale czekamy na tę walkę, na nową wielką bitwę. Spodziewam się, że rywale zagrają jeszcze lepiej niż w pierwszym spotkaniu, w którym i tak przecież wypadli dobrze. Wywrą na nas wielką presję serwisem, to oczywiste. Musimy zdawać sobie sprawę, co nas czeka.
Twardość mentalna jest waszym znakiem rozpoznawczym w tym sezonie? Czymś co odróżnia obecną ZAKSĘ od ubiegłorocznej?
– Na pewno w pewnym stopniu tak jest. Wysyłamy jasny komunikat: jeśli ktoś chce pokonać ZAKSĘ, musi się wznieść na wyżyny. Nam zależy na utrzymaniu swojego poziomu i wywarciu ciśnienia na przeciwnika. Takie podejście się opłaca. Nie wiemy czy wygramy każdy mecz, ale nie przestaniemy w to wierzyć i naciskać siatkarzy po drugiej stronie boiska. Zenit przyjeżdża do naszej hali wygrać 3:0, takie będzie jego nastawienie, jestem o tym przekonany. Ale my nie tylko chcemy walczyć, lecz także wiemy, że umiemy grać naprawdę dobrze.
Podejdziecie do rewanżowego meczu z takim spokojem, jaki prezentuje wasz trener Nikola Grbić?
– Musimy robić to, co działało przez cały sezon. Na pewno nie wolno nam robić tego, co miało miejsce w pierwszym secie ligowego ćwierćfinału ze Ślepskiem… Znamy swoje atuty, wiemy w jakim miejscu jesteśmy i co już osiągnęliśmy. Potrzeba koncentracji, ale i agresji, by z miejsca pokazać gościom: jesteśmy tu, nie pójdzie wam łatwo.
*Więcej w serwisie sport.se.pl
*Rozmawiał Marek Żochowski
źródło: sport.se.pl