Na warszawskim Wilanowie rozpoczęły się eliminacje do turnieju Beach Pro Futures Warszawa. Chociaż w porannej sesji Polakom nie poszło za dobrze, to Łabzu/Radelczuk oraz Lagieta/Jundziłł w południe zagrały już o wiele lepiej i grają dalej.
MOCNY POCZĄTEK
Chociaż początek spotkania był wyrównany, to jako pierwsze na dwupunktowe prowadzenie wyszły siatkarki z Polski (6:4). Przez chwilę utrzymywały swoje prowadzenie, ale potem za sprawą zagrywek Julii Radelczuk je powiększyły (10:6). Do tego doszła dobra dyspozycja Pauliny Łabuz w ataku i błędy własne rywalek, które musiły gonić wynik i traciły już sześć oczek (8:14). Biało-czerwone nie zamierzały się zatrzymywać, w końcówce ich zaliczka wzrosła i od stanu 17:10 Polki nie pozwoliły rywalkom zdobyć już ani jednego punktu.
Również druga odsłona miała podobny przebieg, Radelczuk/Łabuz szybko odskoczył swoim rywalkom (5:2), a potem jedynie budowały dystans (8:4). Amerykanki, za sprawą serwisu Logan Beitler na chwilę się zbliżyły (8:10), ale im bliżej było końcówki, tym Polki szybciej odzyskiwały inicjatywę. Punktowała Łabuz (17:12) i ponownie rywalki kompletnie stanęły na tym etapie seta, ostatnie oczko w całym meczu padło po błędzie Jessici McGuire.
Łabuz/Radelczuk (POL) – McGuire/Beitler (USA) 2:0
(21:10, 21:12)
NAJPIERW RÓWNO, POTEM ODJAZD
Łupem Półek padły dwie pierwsze akcje meczu, jednak szybko na tablicy wyników pojawił się remis (3:3), gra była wyrównana i żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie więcej niż dwupunktowej zaliczki (6:4). Jeśli jej się to udawało, to i tak szybko ponownie rywalki doprowadzały do wyrównania. Dopiero błąd Daniele Prinsa zapewnił biało-czerwonym trzy oczka przewagi (11:8), a powiększył ją dobry serwis Kingi Legiety (16:12). Tuż przed kluczową fazą premierowej odsłony Holenderki załapały kontakt, a błąd po polskiej stronie siatki dał remis (18:18). Ostatecznie jednak to gospodynie przechyliły szalę na swoją korzyść, kończąc tę partię akcją Patrycji Jundziłła (21:19).
Jeszcze lepiej drugą cześć meczu zaczęły Polki. Przy zagrywkach Legiety odskoczyły na 4:1 i chociaż ponownie rywalki z Holandii próbowały gonić wynik, to nie robiły tego tak skutecznie jak w poprzedniej odsłonię (6:9). Znów miały problem z serwisami Legiety (10:15), a Polki nie straciły koncentracji i spokojnie prowadziły swoją grę do samego końca (16:12) i pewnie triumfowały 21:15.
Jundziłł/Legieta (POL) – Prins/Arends (NED) 2:0
(21:19, 21:15)
źródło: inf. własna