– Ten mecz mógł potoczyć się w zupełnie inną stronę i skończyć się 3:0 dla nas. Wszystko rozstrzygnęło się w końcówkach. Przeciwnik przede wszystkim lepiej zagrał na zagrywce, a my gorzej w przyjęciu – powiedział po przegranej z Legią rozgrywający Olimpii Bartosz Zrajkowski.
Trwa niemoc Olimpii Sulęcin, która w tym roku jeszcze nie wygrała. W miniony weekend we własnej hali nie sprostała Legii Warszawa, przegrywając z nią 0:3. – Siatkówka to nie jest jazda figurowa na lodzie. Za wrażenia estetyczne tu nie dają punktów – powiedział rozgrywający Olimpii Bartosz Zrajkowski.
Nie ukrywał on, że gospodarze mieli wszystko w swoich rękach. Mogli pokusić się o zwycięstwo, ale zabrakło im chłodnej głowy w końcówkach. – Ten mecz mógł potoczyć się w zupełnie inną stronę i skończyć się 3:0 dla nas. Wszystko rozstrzygnęło się w końcówkach. Przeciwnik przede wszystkim lepiej zagrał na zagrywce, a my gorzej w przyjęciu – dodał kapitan Olimpii Sulęcin.
Ewidentnie widać, że seria porażek siedzi w głowach sulęcinian. W meczu z rywalami ze stolicy potrafili wyjść na prowadzenie, ale przez własne błędy oddali inicjatywę przyjezdnym. Wystarczy wspomnieć, że w samej końcówce premierowej odsłony popełnili 3 błędy na zagrywce z rzędu. – Wynik 0:3, ale wszystko rozstrzygało się w końcówkach. W pierwszym secie graliśmy swoją siatkówkę. Prowadziliśmy wysoko, przeciwnik zaczął odrabiać straty, a jak się zaczął do nas zbliżać, to w naszych szeregach pojawiło się dużo niepewności. Zachowywaliśmy się tak jakbyśmy bali się wygrać i popełnialiśmy błędy. Przeciwnik to wykorzystywał. Oddawał nam piłkę, a my sami się myliliśmy – zaznaczył szkoleniowiec zespołu z Sulęcina Łukasz Chajec.
W odmiennych nastrojach byli siatkarze z Warszawy. Dzięki wygranej w Sulęcinie wciąż są w grze o awans do play-off, bowiem do ósmej Avii tracą tylko 2 punkty. W sobotnim spotkaniu lepiej spisali się na zagrywce, a mniejsza liczba błędów pozwoliła im odnieść zwycięstwo. – Przede wszystkim na naszej wygranej zaważyło to, że w końcówkach nie popełnialiśmy błędów. Wiedzieliśmy, że musimy serwisem robić krzywdę przeciwnikowi. Różnie z tym bywało w poszczególnych fazach setów, ale najważniejsze było to, że w każdym z nich w końcówce nie robiliśmy błędów. Za to przeciwnik je popełniał i to zrobiło w tym meczu różnicę – ocenił trener Legii Mateusz Mielnik.
źródło: inf. własna, Radio Zachód