W środę Olimpia Sulęcin zainaugurowała swój kolejny sezon w I lidze mężczyzn. Sulęcinianie na wyjeździe pokonali częstochowski Norwid 3:1. Nagrodę MVP odebrał powracający na zaplecze PlusLigi Bartosz Zrajkowski. – Cały czas bawię się tą siatkówką i sprawia mi to ogromną radość. Zwłaszcza po takim dosyć mało aktywnym sezonie w PlusLidze. Jestem w boju, czuję to – przyznał kapitan sulęcińskiego zespołu.
Zapowiadaliście walkę, ale chyba mało kto spodziewał się, że wywieziecie z Częstochowy komplet punktów.
Bartosz Zrajkowski: – Byliśmy na tyle spokojni i pewni siebie, że wiedzieliśmy, że udźwigniemy to. Naprawdę ta praca przez osiem tygodni dała taki efekt. Zaczynaliśmy gdzieś tam z piwnicy, a ostatnie dwa tygodnie to był nasz poziom, wiemy, na co nas stać. Powoli, powoli to realizujemy i wynikiem jest to, co zrobiliśmy w tym meczu. To jest mega gierka wygrana, zabawa z gry. Duża radość z tego, co się robi. Wydaje mi się, że to jest taki klucz do grania i do zwyciężania. Jak się lubi to, co się robi, to nigdy się nie jest pracy.
Podczas tego meczu nie brakowało błędów i chyba głównie przez nie przegraliście trzeciego seta.
– Można powiedzieć, że byłoby za łatwo, jakbyśmy w zamknęli całą grę w trzech partiach. Przydał nam się taki prysznic, żebyśmy nie poczuli się zbyt pewnie. Wiadomo, chce się wygrać szybko, 3:0 i wracać do domu, ale tak się nie da. To uczy pokory, że jak się zejdzie ze swojej koncentracji, to pojawiają się wyniki w postaci przegranego seta. Finalnie dobrze się stało i wygraliśmy.
Pozytywnym akcentem jest chyba również obecność kibiców na trybunach.
– Bezapelacyjnie – najlepsze, co może być. Przez cały poprzedni sezon czułem się, jakbym grał sparing. Cisza, słychać każde klaśnięcie, każde słowo, ktoś kaszlnie i to słychać, niesie się na tej sali. Trochę jak przy serwisie w tenisie, gdzie trzeba być cicho. Tak to wyglądało i to było strasznie deprymujące. Zero takich emocji związanych z tym, że przede wszystkim gra się dla kibiców. Ich nie było i ten sezon był taki nudny, słaby pod tym względem.
Olimpia w ostatnich latach w I lidze zajmowała niższe miejsca w tabeli, teraz przeszła sporą rewolucję kadrową. Jakie cele zostały postawione przed tym zespołem?
– Nie mamy kompletnie żadnych celów. Jedynym naszym celem jest jak najwięcej wygrywać. Po prostu bawić się siatkówką i co się da, to wygrywać ile się da – to jest nasz cel.
Nie tylko na boisku widać, że chociaż jesteście nowym zespołem, to tworzycie już dosyć zgraną grupę.
– Jest ekipa, która ma fun z tego grania. Młodość, nieobliczalność. Chłopaki są nieopierzeni, ale chcą i mają cel. Przede wszystkim chcą się pokazać, otworzyć sobie drzwi na duże granie, a jak widać po tym meczu, mają papiery na to.
Już w sobotę czeka was kolejny mecz, tym razem z Avią Świdnik i w końcu pierwszy pojedynek przed własną publicznością.
– Trudno mi sobie przypomnieć teraz, jak wyglądały mecze w Sulęcinie, ale czekam na to spotkanie. To też są inne emocje, jak się gra u siebie pierwszy mecz. Wydaje mi się, że jest więcej takich kwestii, które trzeba pogadać, zagrać jak najlepiej, a to nie zawsze jest dobre i czasami potrafi mocno, mocno spiąć. Mimo wszystko czekam. Teraz jest fajnie, jest chwila odpoczynku, świętowania, a w czwartek czas wrócić do roboty.
źródło: inf. własna