– Nie było chwili zawahania. To bez dwóch zdań jest dla mnie wielkie wyróżnienie, ale też duża odpowiedzialność – przyznał Bartosz Wojtal, który kilka lat temu uległ wypadkowi, a teraz został trenerem przygotowania motorycznego reprezentacji Polski.
Do tragedii doszło w lutowy wieczór 2015 r. w okolicach godz. 21.30 na autostradzie A4 niedaleko Brzeska. Samochód wpadł w poślizg, dachował. Dariusz Zborowski oraz Kamil Maj zginęli na miejscu. Wojtal, Krystian Lisowski, a także Joanna Prokop, która prowadziła pojazd, mocno ucierpieli. Z tych, którzy przeżyli, w najgorszym stanie znajdował się Wojtal.
– Wracaliśmy do domu z treningu. To był piątek. Na autostradzie między Tarnowem a Krakowem wpadliśmy w poślizg. I tutaj kończy mi się film. Nic więcej nie pamiętam. Obudziłem się już w szpitalu. Nie pamiętam już takich szczegółów, ale w śpiączce byłem chyba tylko dzień lub dwa. Byłem w dużym szoku i nie wiedziałem, co tak naprawdę się wydarzyło – wspominał Wojtal.
O śmierci kolegów dowiedział się zatem dopiero po dwóch dniach od wypadku. – O tym, co się stało, powiedzieli mi wówczas rodzice, kiedy wybudziłem się po operacji. To był szok. Zginęli koledzy. Bardzo blisko byłem szczególnie z Kamilem Majem, z którym przez wiele lat mieszkałem razem w pokoju. Kiedy tylko mogę, to bywam na ich grobach. Znacznie częściej, bo kilka razy w roku, odwiedzam Kamila – opowiadał Wojtal, który w dniu wypadku miał 19 lat.
Dla ówczesnego przyjmującego Karpat Krosno to był tak naprawdę początek przygody z wielką siatkówką. Droga sportowa szybko się dla niego skończyła. Tak naprawdę wtedy narodził się na nowo. On sam przyznał, że czuje, że otrzymał drugie życie. – Zawsze marzyłem o tym, by coś w siatkówce osiągnąć. Szkoda tego wszystkiego. Najważniejsze jest w ogóle to, że żyję. I z tego strasznie się cieszę, bo jestem teraz w miarę sprawny. Dostałem swoją drugą szansę – przyznał.
Lista urazów, jakie miał wówczas Wojtal, jest przerażająca. Od czasu wypadku przeszedł już około dziesięciu operacji i zanosi się na to, że to jeszcze nie koniec, a przecież minęło już ponad siedem lat od wypadku. O bólu pozwala mu jednak zapominać praca. Jej poświęca naprawdę wiele czasu. – Po wypadku poszedłem na studia fizjoterapii. To pomogło mi też w tym, bym swój organizm doprowadził do stanu używalności. Zacząłem robić staże i odbywać praktyki u trenerów przygotowania motorycznego z PlusLigi i Tauron Ligi. Wtedy też poznałem Piotra Pietrzaka, który obecnie pracuje w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Od niego wiele się nauczyłem. Podpatrywałem też jego pracę w 2017 r., kiedy był w polskiej kadrze – zaznaczył Wojtal.
Teraz zaczął się dla niego nowy etap, bowiem znalazł się w sztabie męskiej reprezentacji Polski. – Na początku tego roku zadzwonił do mnie Piotrek Pietrzak i zapytał, czy byłbym zainteresowany pracą – razem z nim – w siatkarskiej kadrze. Nie było chwili zawahania. To bez dwóch zdań jest dla mnie wielkie wyróżnienie, ale też duża odpowiedzialność – przyznał. Nowy sztab wiąże się także z różnymi nowościami. Nie zabrakło ich także ze strony Piotra Pietrzaka i Bartosza Wojtala. – Zawodnicy mają aplikację, która pozwala nam monitorować ich w zakresie subiektywnego samopoczucia porannego. To nam pozwala razem z trenerami układać dzień pod kątem zarządzania zmęczeniem. Już teraz, kiedy widzimy, że zawodnicy są zmęczeni, to staramy się schodzić z obciążeń – zakończył.
źródło: sport.onet.pl