– ZAKSA była mocno osłabiona, bo zagrała bez Bartka Bednorza i Olka Śliwki, czyli tak naprawdę dwóch czołowych armat. Daniel Chitigoi był tak naprawdę jej jedynym nominalnym przyjmującym, ale to też trzeba umieć wykorzystać – powiedział po wygranej z wicemistrzem Polski libero GKS-u Katowice, Bartosz Mariański.
Wykorzystali słabość rywali
Mecz z ZAKSĄ pewnie na długo zapadnie wam w pamięci. Po pierwsze, nie często wygrywa się seta do 10, a po drugie, rzadko się zdarza wyjść ze stanu 19:24…
Bartosz Mariański: Na pewno ten mecz zapisze się w historii klubu, aczkolwiek trzeba pamiętać, że ZAKSA była mocno osłabiona, bo zagrała bez Bartka Bednorza i Olka Śliwki, czyli tak naprawdę dwóch czołowych armat. Daniel Chitigoi był tak naprawdę jej jedynym nominalnym przyjmującym, ale to też trzeba umieć wykorzystać, a nie każde drużyny do tej pory to potrafiły. My pokazaliśmy to, co GKS-iarskie i odnieśliśmy zwycięstwo.
A w drugim secie wierzyliście do końca, że możecie wrócić do gry czy było w tym trochę przypadku?
– Zawsze trzeba wierzyć. Siatkówka już nie raz pokazywała, że można wygrać takiego seta, choć niezbyt często to się zdarza, a tym bardziej z tak klasową drużyną jaką jest ZAKSA. Pewnie przez swoją nieuwagę wypuściła tego seta, a gdyby go wygrała, to mogłoby być różnie w tym meczu.
Czyli ten drugi set był kluczowy dla tego spotkania?
– Po tym secie ZAKSIE opadły ręce. Ma swoje problemy zdrowotne i mentalne, a do tego doszedł tak wypuszczony drugi set. Ten kolejny więc rozegrał się już w głowach zarówno kędzierzyńskich zawodników, ale też naszych, bo po tak wygranym drugim secie dostaliśmy przysłowiowego powera, a w kolejnym secie poszliśmy za ciosem.
Zagrywka kluczem do szyfru
Wspomniał pan, że trzeba umieć wykorzystać kłopoty rywali. Zwłaszcza na zagrywce pana koledzy sprawili rywalom sporo problemów.
– Jasne, że tak. 13 asów to pewnie nasz najlepszy wynik w tym sezonie. Pewnie gdyby ZAKSA grała w normalnym składzie, to kilka tych asów by nie wpadło. Na przyjęciu grał nie tylko Łukasz Kaczmarek, ale w pewnym momencie nawet Andreas Takwam pojawiał się w roli przyjmującego. Jednak, jak wspomniałem, trzeba to umieć wykorzystać. Uważam, że nie każdy będzie potrafił wygrać z tak osłabioną ZAKSĄ.
A takie zwycięstwo może was jeszcze napędzić na końcówkę sezonu?
– Jasne, że tak. Na walkę o play-off jest już za późno, ale postaramy się zdziałać jak najwięcej i zagrać na koniec sezonu dwumecz o jak najwyższe miejsce w lidze. Chcielibyśmy w tym sezonie naszym kibicom przynieść jeszcze trdochę radości.
Tę radość otrzymają w meczu ze Stalą Nysa?
– Ze Stalą zawsze grało nam się dobrze. Dopiero w tym sezonie ponieśliśmy z nią pierwszą porażkę, chociaż akurat wtedy mieliśmy swoje problemy. Przegraliśmy 1:3, choć mieliśmy nawet piłki na 2:1. Do Nysy jedziemy po zwycięstwo. Zawsze nam tam się dobrze grało. Nyska publika nas napędza, więc uważam, że jest szansa, aby powalczyć o punkty i dać radość naszym kibicom.
Zobacz również
Piotr Fenoszyn o meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle
źródło: inf. własna