Aluron CMC Warta Zawiercie jako pierwszy zespół zameldował się w turnieju finałowym Ligi Mistrzów. W spotkaniu rewanżowym 3:1 pokonała SVG Luneburg i teraz spokojnie czeka na rywala w półfinale. Ten będzie rozgrywać dzień później niż druga para. – Zawsze cały turniej trwał dwa dni. Teraz jest to przesunięte i to dość spory handicap dla drużyn, które swoje półfinały rozegrają w piątek. Jeden dzień odpoczynku to naprawdę dużo na takiem etapie sezonu. Dla mnie to dziwna decyzja – powiedział Bartosz Kwolek, przyjmujący zawiercian.
Warta Zawiercie szybko, ale nie bez małego potknięcia
Do awansu do turnieju finałowego Aluron CMC Warta Zawiercie potrzebowała jedynie dwóch wygranych setów. Gospodarze środowego spotkania bez większych kłopotów zadanie wykonali najszybciej jak to możliwe. Małe potknięcie zawiercianie mieli w trzecim secie, ale w kolejnym postawili już kropkę nad “i”. – Chcieliśmy to zrobić jak najszybciej, żeby nie tracić zbyt wiele sił. Nie graliśmy tie-breaka, więc zakończyło się w miarę dobrze. Może mobilizacja to złe słowo w tym kontekście, ale na pewno większe emocje opadły i grało się po dwóch wygranych partiach trochę inaczej – przyznał szczerze Bartosz Kwolek.
SVG Luneburg zasłużenie
Siatkarze Michała Winiarskiego byli murowanymi faworytami ćwierćfinału z SVG Lunebrug. W pierwszym pojedynku błyskawicznie rozprawili się z rywalem. – Trzeba było utrzymać koncentrację, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że rywale z Luneburga potrafią grac w siatkówkę, pokazali to w dwóch ciężkich meczach z Berlin Recycling Volleys – wyjaśnił Kwolek i dodał: – Zasłużyli sobie na awans, berlińczycy od wielu lat są w Lidze Mistrzów i dla SVG awans do ćwierćfinału to na pewno dużo osiągnięcie. My zrobiliśmy tak naprawdę to, co do nas należało. Wydaje mi się, że traktowaliśmy rewanż z SVG jako pieczęć, jako kropkę nad “i”. Cieszymy się, ale każdy zdawał sobie sprawę, że dla nas to była konieczność domknąć ten dwumecz – skomentował.
Czekając na rywala
Warta Zawiercie czeka na pozostałe rozstrzygnięcia. W półfinale Ligi Mistrzów zagra ze zwycięzcą pary JSW Jastrzębski Węgiel – Olympiakos Pireus. Jak przyznał przyjmujący zawiercian, kompletnie nie ma dla nich znaczenia, kto w maju w Łodzi znajdzie się po drugiej stronie siatki. – Rywal w półfinale nie robi nam różnicy. To ostatni turniej w sezonie, dwa mecze, w dwa dni. Tak naprawdę może przesądzić dyspozycja dnia. Każdy może wygrać, więc nie ma co wybierać rywali, tylko czekać i kibicować, żeby jak najwięcej polskich drużyn zagrało w Final Four – powiedział jeden z liderów zespołu z Zawiercia.
Handicap nie dla zawiercian
W tym sezonie nie tylko powrócił system turnieju finałowego Ligi Mistrzów, ale został on również wydłużony do trzech dni. W piątek rozegrany zostanie jeden półfinał, w sobotę drugi, a mecze medalowe w niedzielę. – Dla mnie to trochę dziwne. Zawsze cały turniej trwał dwa dni. Teraz jest to przesunięte i to dość spory handicap dla drużyn, które swoje półfinały rozegrają w piątek. Jeden dzień odpoczynku to naprawdę dużo na takiem etapie sezonu, w którym każdy jest już mocno przemęczony. Dla mnie to dziwna decyzja. Nie wiem z jakiego powodu w piątek będzie w półfinale grała Perugia i – miejmy nadzieję, Projekt Warszawa – skwitował Bartosz Kwolek.
Siatkarze z Zawiercia mają już czystą głowę jeśli chodzi o Ligę Mistrzów. Nadal jednak walczą o jak najlepszą pozycję przed fazą play-off PlusLigi. W sobotę zmierza się na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem.
Zobacz również:
PlusLiga: Michał Winiarski – introwertyk poza boiskiem. „Cenię bycie sobą”