Reprezentacja Polski już niedługo wylatuje na Filipiny. Tam podopieczni Nikoli Grbicia będą walczyć o odzyskanie tytułu mistrzów świata. Po przerwie spowodowanej kontuzją do zespołu wraca kapitan, Bartosz Kurek. W rozmowie z mediami atakujący zdradził między innymi, jak ciężko w jego roli obserwować drużynę zza boiska.
W naszym poprzednim tekście Bartosz Kurek opowiedział o tym, co może być pułapką w zbliżających się mistrzostwach świata
Wróciłeś do kadry i ponownie masz opaskę kapitańską. Jakie to ma dla ciebie znaczenie?
Bartosz Kurek: Ta rola jest niewdzięczna i trudna. Jeśli trener widzi mnie w tej roli, a ja mam wsparcie zawodników to – dlaczego nie?
Odwdzięczyć się trenerowi
Wszyscy czekali na twój powrót.
– Miałem nadzieję, że zdążę. Starałem się kontrolować to, co mogłem kontrolować. Przejść cały proces rehabilitacyjny najlepiej jak umiem i dać sobie szansę wyjazdu na mistrzostwa. Cieszę się, że się udało. Ktoś może stwierdzić, że dostałem kredyt zaufania od trenera na wyrost. Chciałbym go spłacić dobrym turniejem
Ty już wiesz, jak to jest być kochanym przez azjatyckich fanów. Czujesz, że to może być męczące?
– Część chłopaków już była na Filipinach, więc wie czego się spodziewać.
Myślę, że to jest dobre pytanie, bo rzeczywiście ta atmosfera czasem tam potrafi przytłoczyć. Kibice są bardzo kochani i wylewni. Jeśli będziemy chcieli zadowolić wszystkich, to polecimy tam bardziej rozdawać autografy i robić sobie zdjęcia niż grać w siatkówkę. Musimy to wypośrodkować. Mam zaufanie do moich kolegów z drużyny i wiem, że wiedzą, po co tam jedziemy. Kibice będą piękną oprawą tego widowiska. Na koniec, jeśli uda się osiągnąć ten upragniony wynik, to ruszymy wszyscy razem w Manilę.
To pytanie padło właściwie dlatego, że siatkarki grające teraz mistrzostwa w Tajlandii mówią, że to może być męczące. Zwłaszcza na dalszych etapach turnieju.
– Tak, bo z każdym dniem to zainteresowanie narasta. Dobrze, że siatkówka leci w miejsce, gdzie jest kochana i gdzie jest duże zainteresowanie. Chcemy grać przy pełnych trybunach. Z drugiej strony jest to, co staram się tłumaczyć w rozmowach z naszymi kibicami. Myślę, że wolą oglądać nas z wygrywających, niż rozdających autografy i robiących sobie zdjęcia po kolejnej porażce. Czasem po prostu musimy się skoncentrować na tym, co jest najważniejsze.
A jednak się da
Jak trudno jest siedzieć przed telewizorem, i oglądać mecz wiedząc, że nie możesz pomóc kolegom na miejscu?
– O dziwo przed telewizorem nie jest jeszcze tak trudno. Mogę wstać, wyłączyć kanał i przejść do innego pokoju, zająć głowę czymś innym.
Jesteś w stanie zrobić coś takiego?
– To trudne, ale jakieś tam swoje rozpraszacze znajdowałem, kiedy sytuacja na boisku robiła się nerwowa. Podczas turnieju finałowego w Chinach nie było ani jednego nerwowego momentu. Myślę, że najgorsze wspomnienie mam z 2023 roku, kiedy nie mogłem pomóc chłopakom na boisku. Byliśmy już na tak dalekim etapie turnieju, że trener nie mógł dokonać żadnej roszady personalnej. Musiałem te mecze oglądać z boku i jedyne co mogłem zrobić to kibicować, czy szepnąć jakieś dobre słowo. Coś podpowiedzieć, a to wtedy jest naprawdę… Myślę, że parę dobrych lat życia straciłem na tym turnieju mistrzostw europy.