Czas na najważniejszy turniej sezonu. Już za chwilę reprezentacja Polski wyleci na Filipiny i będzie walczyła o odzyskanie tytułu mistrza świata. Przed startem turnieju biało-czerwoni zagrają jeszcze mecz towarzyski z Brazylią. Do składu kadry wrócił kapitan, Bartosz Kurek. Atakujący w rozmowie z mediami zdradził, na co w Azji powinni uważać jego koledzy.
W Łodzi rozmawiała i notowała Justyna Żółkiewska
- Reprezentacja Polski w sobotę wylatuje na mistrzostwa świata
- Na Filipinach zagrają w grupie B z Rumunią, Katarem i Holandią
- Najpierw czeka ich sparing z Brazylią
Idziemy się bić
Wróciłeś po kontuzji, ale dalej czujesz w sobie ten ogień?
Bartosz Kurek: – Tak i tylko te medialne spotkania są jak ość w dobrym daniu (śmiech).
Jestem podekscytowany, zajarany tym, że przede mną są kolejny ważny turniej. Idziemy się bić, i to z najlepszymi na świecie. Będziemy walczyć o trofeum, które po igrzyskach jest najważniejsze.
Wiesz, co was czeka po wyjściu z grupy?
– Z pewnością czekają nas trudne mecze. Ja uważam, że powinniśmy z dużą dozą respektu podejść do meczów grupowych. Nie powinniśmy sobie dopisywać zwycięstw przed rozpoczęciem turnieju. To może się skończyć źle. Wiadomo, że na papierze w grupie nie mamy najmocniejszych rywali. Znam kilku zawodników z tamtych ekip i wiem, że kiedy będą mieli swój dzień, to będziemy musieli zagrać naprawdę dobrze, żeby z nimi wygrać.
To wcale nie są tacy nieznajomi
Holendrów znamy, a co wiesz o Katarczykach i Rumunach?
– Miałem w drużynie jednego bardzo fajnego kolegę z Rumunii (mowa o Danielu Chitigoi-u, z którym Bartosz Kurek grał w zeszłym sezonie – przyp.aut). Widziałem go na treningach i potrafi rozstrzygnąć długie fragmenty gry na korzyść swojego zespołu. Będziemy musieli na niego bardzo uważać. W Bełchatowie też był zawodnik, który pokazał się w naszej lidze dobrze. To jest najbardziej znana dwójka.