Polska siatkówka odniosła w tym roku duży sukces w… Korei Południowej. Przypomnijmy, że w maju odbył się tam draft do ligi siatkarzy, w którym aż dwóch graczy znad Wisły znalazło uznanie klubów najwyższej klasy rozgrywkowej. Dwaj nasi atakujący, Bartosz Krzysiek i Michał Filip spędzą najbliższy sezon w Azji, odpowiednio w Daejeon Samsung Bluefangs i Ansan OK Savings. Właśnie dojechali do nowych klubów.
Mimo że sezon ligowy w Korei rozpocznie się dopiero pod koniec października, Krzysiek i Filip musieli polecieć na miejsce już teraz ze względu na obostrzenia sanitarne.
Obaj Polacy przejdą dwutygodniową kwarantannę, zanim będą mogli rozpocząć adaptację w nowym miejscu i zajęcia treningowe w klubach. Krzysiek przyjechał na miejsce z żoną Sylwią i został miło przywitany przez gospodarzy. Zarówno państwo Krzyśkowie jak i Michał Filip musieli być na lotnisku w maseczkach.
W lidze koreańskiej wiele rzeczy jest nietypowych. Po pierwsze, zarobki obcokrajowca są jawne i wynoszą 300 tysięcy dolarów za sezon plus premie wynikowe. Po drugie, mimo że w lidze występuje zaledwie siedem zespołów, to w sezonie zasadniczym rozgrywa się trzy rundy każdy z każdym, czyli aż 36 meczów. Ostatnie mecze odbywają się na początku kwietnia. Po trzecie, zawodnicy z zagranicy muszą być dwa razy lepsi od lokalnych i powinni to udowadniać zdobyczami punktowymi. Nie raz zdarzało się, że zagraniczna gwiazda zdobywała powyżej 50 „oczek” w jednym meczu.
– Każdego dnia pobytu w lidze koreańskiej będę musiał zasuwać. To nie będzie tak, że przyjadę i od razu ktoś mi wręczy walizkę pieniędzy. Poza tym dla szefów liczą się wyniki zespołu, a nie tylko skuteczność zagranicznego siatkarza. Z tego, co wiem, można stracić robotę, jeśli klub nie osiąga założonych rezultatów i nie pomoże nawet 50 punktów w meczu – mówił Bartosz Krzysiek.
źródło: Super Express