– Cały czas mamy z tyłu głowy, że trzeba dbać o siebie i zachowywać dodatkowe środki ostrożności, ale musimy się dostosować. W tym momencie nic się nie poradzi. Ważne, że startujemy, w końcu możemy wejść na boisko i grać. To jest najważniejsze, a co będzie się działo w sezonie, zobaczymy. Wiem, że tych awaryjnych wariantów jest bardzo dużo, także jestem przekonany, że nie nastąpi taka sytuacja jak w zeszłym roku, gdzie nagle przerwano rozgrywki bez żadnego ostrzeżenia – powiedział środkowy MKS-u Będzin Bartosz Gawryszewski.
W finale częstochowskiego turnieju mieliście momenty dobrej gry, jednak ostatecznie nie udało się wygrać choćby seta. Jest niedosyt po meczu z GKS-em?
Bartosz Gawryszewski: – Nie ma co ukrywać, że drużyna z Katowic zagrała dużo lepszą siatkówkę. Oczywiście chcemy wygrywać za każdym razem, ale w turniejach przedsezonowych chodzi o to, żeby posprawdzać różne warianty, przećwiczyć rzeczy, których na co dzień nie można przećwiczyć w lidze. To były ostatnie szlify przed ligą i mimo tego wyniku uważam, że jesteśmy gotowi do startu PlusLigi, który nie jest dla nas łatwy, bo nie ma co ukrywać, że w pierwsze spotkania od razu z wysokiego c zaczynamy, ale jestem spokojny i wierzę w to, że ten okres, który przepracowaliśmy przed sezonem przyniesie rezultaty. Pracowaliśmy naprawdę dobrze, solidnie. Mimo tej porażki jestem optymistą jeśli chodzi o nadchodzący sezon PlusLigi.
W półfinale przeciwko drużynie z Nysy udało wam się odwrócić wynik na waszą korzyść. W sobotę mimo kolejnych piłek setowych przegraliście partię 28:30. Z czego to wynikało?
– Takie sytuacje nie mogą nam się przydarzać. Z takiego wyniku seta powinno się wygrać, ale to są turnieje przedsezonowe, gdzie sprawdza się różne rzeczy. Oczywiście wielki szacunek dla przeciwników, bo byli lepsi bez dwóch zdań, nie ma o czym mówić. Jednak mimo wszystko uważam, że wynik to sprawa drugorzędna na tę chwilę. Grać mamy za tydzień, a teraz jeszcze sprawdzać ostatnie możliwości, zagrania.
Za wami bardzo długa przerwa między rozgrywkami, przygotowania w reżimie sanitarnym, a teraz również liga z obostrzeniami.
– Już się do tego przyzwyczailiśmy. Cały czas mamy z tyłu głowy, że trzeba dbać o siebie i zachowywać dodatkowe środki ostrożności, ale musimy się dostosować. W tym momencie nic się nie poradzi. Ważne, że startujemy, w końcu możemy wejść na boisko i grać. To jest najważniejsze, a co będzie się działo w sezonie, zobaczymy. Wiem, że tych awaryjnych wariantów jest bardzo dużo, także jestem przekonany, że nie nastąpi taka sytuacja jak w zeszłym roku, gdzie nagle przerwano rozgrywki bez żadnego ostrzeżenia. W tym momencie jestem przekonany, że jesteśmy gotowi i te rozgrywki się odbędą.
Wspomniał pan, że czeka was trudny początek sezonu, mecze z warszawianami, kędzierzynianami i jastrzębianami. Później będzie tylko lepiej?
– Dobrze, że startujemy z mocnymi drużynami. Myślę, że to dobre przetarcie na samym początku i mam nadzieję, że uda nam się sprawić niespodziankę w tych pierwszych meczach.
Trener otwarcie mówi, że w tym sezonie walczycie o utrzymanie. Czy to jedyny cel, jaki postawiliście sobie przed nadchodzącymi rozgrywkami?
– Tak, to jest nasz cel. Nie chcę wybiegać dalej, bo wiele razy liga weryfikowała bardzo szybko różne słowa, które się rzucało w przestrzeń. Ja nie chcę tych słów rzucać. Twardo stąpamy po ziemi. Jeśli udałoby się coś więcej – super, ale to utrzymanie to jest nasz jasny cel postawiony przed sezonem.
źródło: inf. własna