– Rywale postawili nam ciężkie warunki, zwłaszcza w tym przegranym przez nas secie. Na szczęście pokazaliśmy siłę drużyny. Zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle i udowodniliśmy, że można na nas liczyć – powiedział po wygranej z VfB Friedrichshafen Bartosz Cedzyński, środkowy mistrza Polski.
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla udanie zakończyli zmagania w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W szóstej kolejce pokonali VfB Friedrichshafen, kończąc tym samym ten etap bez porażki. Nie mieli jednak łatwej przeprawy, a niemiecka drużyna solidnie im się postawiła. – Rywale postawili nam ciężkie warunki, zwłaszcza w tym przegranym przez nas secie. Czwartego też zaczęliśmy od 1:6, więc również było ciężko. Na szczęście pokazaliśmy siłę drużyny. Zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle i udowodniliśmy, że można na nas liczyć – stwierdził Bartosz Cedzyński, środkowy mistrza Polski.
Jeszcze niedawno był on zawodnikiem BBTS-u Bielsko-Biała, ale skorzystał z okazji i przeniósł się do jastrzębskiej drużyny. – Jestem szczęśliwy, że tutaj jestem. To duże wyróżnienie dla mnie – krótko skwitował doświadczony zawodnik, który w środę pokazał się na parkiecie w meczu z VfB. Mimo że nie zdobył żadnego punktu, to zadowolony był z szansy, którą otrzymał. – Chciałem pomóc drużynie na tyle, na ile mogłem w danym momencie i cieszyć się grą – dodał.
Zresztą nie był jedynym rezerwowym, który zagrał w ostatnim spotkaniu. Andrea Gardini desygnował na boisko praktycznie wszystkich zawodników, którzy na co dzień nie mają okazji do gry. – Jastrzębski Węgiel jest mistrzem Polski, więc jego ławka rezerwowych jest całkiem niezła. Właśnie w takich meczach trener może wykorzystywać szeroki skład, bo zapewniliśmy sobie rozstawienie w losowaniu. Można więc było sobie poeksperymentować. Na boisku mogli pokazać się zawodnicy, którzy mniej grali wcześniej – zakończył Bartosz Cedzyński.
źródło: Jastrzębski Węgiel - inf. prasowa, opr. własne