Polscy siatkarze rozjechali się już na urlopy po dwutygodniowym obozie treningowym w Spale, na którym nieco mniej było poważnej siatkówki, za to sporo nietypowych zajęć dodatkowych. – Były fajne formy rozrywki. Wszelkie dodatkowe aktywności miały naszą grupę jeszcze mocniej zjednoczyć, a ponadto urozmaicić czas wolny, bo między treningami zawsze jest go sporo – mówi w rozmowie z „Super Expressem” przyjmujący Zenitu Kazań, Bartosz Bednorz.
Wasze zgrupowanie było w tym roku bardzo nietypowe.
Bartosz Bednorz: – Były fajne formy rozrywki. Wszelkie dodatkowe aktywności miały naszą grupę jeszcze mocniej zjednoczyć, a ponadto urozmaicić czas wolny, bo między treningami zawsze jest go sporo. Chodziło o umożliwienie kontaktu z chłopakami, stworzenie świetnej atmosfery, a do tego o poruszanie się w hali z piłką. Tego nam było potrzeba. Wszyscy bardzo dobrze się bawiliśmy.
Lepiej ci szła walka na plastikowe miecze czy chodzenie po omacku po lesie?
– To była tylko zabawa, nie chodziło o indywidualne wyniki, tylko zawsze rywalizowało się w grupie i pracowało na sukces zespołowy. To kolejny sposób na scalanie naszej drużyny.
W Spale najczęściej padało słowo „integracja”. Czułeś, że chemia między wami jest lepsza niż kiedykolwiek?
– Jak najbardziej. Cel trenera został zrealizowany. Atmosfera w tym zespole zawsze była świetna. Każdy się dobrze z innymi dogaduje, nie ma żadnych konfliktów. Nie czułem, by trzeba było coś jeszcze poprawiać, nasza więź jest taka sama jak zwykle. Czujemy się dobrze w swoim towarzystwie i wzajemnie się wspieramy.
Czy to, że na zgrupowaniu nie szykowaliście się do żadnej imprezy, zdjęło z was ewentualne napięcie lub dodatkową presję?
– Nigdy nie robimy niczego bez celu. Ja na przykład chcę być na każdym treningu lepszy niż byłem dzień wcześniej. Trzeba wykorzystać ten czas jako przygotowanie do sezonu ligowego. Skoro nie ma w tym roku żadnej imprezy, musimy sobie określić cel, a jest nim powrót do klubów w dobrej formie, po jakimś przygotowaniu, a nie prosto z kanapy.
Po siatkarskich zajęciach były zakwasy?
– Wszedłem w trening miarę płynnie. Trochę wcześniej ćwiczyłem i fizycznie nie czułem się źle. Wiadomo, że po takiej przerwie bez piłki trzeba kilku dni, żeby wróciło naturalne czucie. Wszystko przebiegło tak, jak chciałem, a co najważniejsze bez kontuzji. Wiadomo, że podczas kontaktu z piłką ciało pracuje inaczej niż w czasie ćwiczeń z ciężarami. Po dniu pracy w Spale dostawały więc w kość mięśnie, które w ostatnim czasie mniej angażowałem, bo nie miałem takiej możliwości. Czuło się wysiłek w nogach, plecach czy barkach, ale ja to uwielbiam. Taki ból jest przyjemny.
W Spale przebywaliście odizolowani. Zapomnieliście o koronawirusie, nie było żadnych obaw o zdrowie?
– W obecnej sytuacji zawsze jakieś można mieć obawy, ale jeśli każdy zachowuje podstawowe środki bezpieczeństwa, to nie trzeba się martwić. Nie wiem jeszcze czy nasz drugi obóz będzie przeprowadzony na tych samych zasadach odosobnienia, czy też coś się poluzuje i będzie można wyjść z ośrodka. Wszystko zmienia się z dnia na dzień, zobaczymy jakie będą zalecenia.
Macie dwa tygodnie wolnego. Jak spędzisz urlop?
– Z rodziną nad polskim morzem. Nie ma na razie sensu próbować zagranicznych wyjazdów i ryzykować zdrowiem.
źródło: sport.se.pl