Niewiele zabrakło, a pierwszej porażki w lidze doznaliby siatkarze z Chełma. Mieliśmy swoje problemy, z którymi musieliśmy sobie poradzić. Do tego, jeszcze gospodarze zobaczyli, że można nam się postawić i konsekwentnie to robili – tłumaczy szkoleniowiec ChKS Arka, Bartłomiej Rebzda. – Udowodniliśmy sobie, że potrafimy wyjść z opresji. Uciekliśmy spod topora – dodał.
Prowadzący w tabeli grupy 2 ChKS Arka Chełm w weekend mierzył się na wyjeździe z Camperem Wyszków. Chełmianie nie mieli łatwo i musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, aby odnieść sukces. Podopieczni trenera Rebzdy wygrali w pięciu setach. Trzeba jednak zaznaczyć, że wygrana nie przyszła im łatwo.
Arka pojechała do Wyszkowa podbudowa dobrą postawą w meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski przeciwko wicemistrzowi Polski i uczestnikowi Ligi Mistrzów Jastrzębskiemu Węglowi. Wprawdzie II-ligowiec przegrał w trzech setach, ale wstydu nie przyniósł i podjął walkę z utytułowanym przeciwnikiem. Mecz ligowy z Camperem miał być kolejnym z tych, na który należało wyjść na boisko i wygrać. W obecnym sezonie na siatkarzy prowadzonych przez trenera Rebzdę nie ma mocnych, wygrali wszystkie dotychczasowe spotkania ligowe. W Wyszkowie od początku mecz nie układał się po myśli lidera. – Mieliśmy swoje problemy, z którymi musieliśmy sobie poradzić. Do tego, jeszcze gospodarze zobaczyli, że można nam się postawić i konsekwentnie to robili – tłumaczy szkoleniowiec ChKS Arka.
Pierwszego seta Arka przegrała do 21, drugiego na przewagi – 24:26. – Największym naszym problemem byliśmy sami dla siebie. W naszej lidze co chwila będą zdarzać się takie mecze. Jesteśmy liderem, żaden rywal jeszcze z nami nie wygrał, a wszyscy o tym marzą. Każdy nasz wyjazd to dla rywali okazja do wprowadzenia w życie tezy: bij mistrza. Podobnie jest w spotkaniach na naszym boisku – wyjaśnia trener chełmian.
Camper nie miał nic do stracenia i swoją wolę walki oraz zaangażowanie pokazał w dwóch setach. W trzech kolejnych górą byli już siatkarze ChKS Chełm. Najpierw w trzeciej odsłonie zwyciężyli po walce 25:22, a następnie wykazali się odpornością psychiczną w czwartej partii. – Przegrywaliśmy już 18:22 i naprawdę mogło być różnie. Jeśli byśmy przegrali, powiedzielibyśmy sobie: stało się, znalazła się drużyna, która nas pokonała. Tymczasem zwyciężyliśmy, po walce na przewagi, 31:29. Udowodniliśmy sobie, że potrafimy wyjść z opresji. Uciekliśmy spod topora. Takie mecze częściej powinny nam się przytrafiać w lidze. Choć nie jest to takie proste. Zazwyczaj dominujemy przeciwnika, czasami są to spotkania bez walki ze strony rywali – mówi trener Rebzda.
ChKS Chełm zamierza w obecnym sezonie walczyć o awans do Tauron 1. ligi. Po zakończeniu rundy rewanżowej dwie najlepsze drużyny z każdej z czterech grup awansują do turnieju półfinałowego. Tam już nie będzie słabych zespołów. – Im więcej silnych drużyn w lidze, tym lepiej. Zawsze gra z zespołem lepszym jest pożyteczna w budowaniu solidnej ekipy – dodaje szkoleniowiec ChKS Chełm.
źródło: Dziennik Wschodni