Trefl Gdańsk przegrał w półfinale Pucharu Polski siatkarzy z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3. Gdańszczanie mieli szansę na lepszy wynik, jednak ostatecznie pogrążyły ich proste błędy własne. – Zadecydowało to, że my popełniliśmy więcej prostych błędów, takich, które normalnie nam się nie przydarzają – powiedział Bartłomiej Lipiński.
Spotkanie od początku było zacięte i wyrównane, jednak ostatecznie to ZAKSA może się cieszyć z awansu do finału. – Myślę, że w tym meczu zawiodły nas trochę side-out i zagrywka, bo na pewno to był bardzo ciężki mecz, ani my, ani ZAKSA nie mogła się na początku wstrzelić – ocenił Bartłomiej Lipiński.
Gdańszczanie mogą najbardziej żałować porażki w drugiej partii, bowiem prowadzili już 15:9 i wydawało się, że kontrolują wydarzenia na boisku. Kędzierzynianie szybko jednak doprowadzili do wyrównania, po czym zdominowali końcówkę. – Drugiego seta do pewnego stanu graliśmy fajnie, później dwie, trzy zagrywki Olka Śliwki, przestoje w tym ustawieniu. Jeśli się nie wykorzystuje się takiej szansy z takim zespołem jak ZAKSA, to oni doganiają. Zagrali lepiej w końcówce drugiej partii i brawa dla nich, bo prowadziliśmy czterema, pięcioma punktami, a oni nas dogonili i potrafili dokończyć tego seta – podsumował przyjmujący Trefla.
Drużyna z Gdańska może czuć rozczarowanie, chociaż już sam udział w turnieju finałowym może ich cieszyć, bowiem od początku sezonu nie prezentowali się najlepiej. – Jesteśmy źli na siebie, bo każdy przyjechał tutaj żeby wygrać. Na pewno boli dwa razy bardziej, bo wiedzieliśmy, że będziemy mieli swoje szanse i je mieliśmy, ale z takimi zespołami, jeśli nie dowozisz takiego wyniku do końca, jak prowadzisz czterema czy pięcioma punktami, to później bardzo ciężko jest wrócić do normalnego grania. Brawo dla ZAKSY, bo oni wytrzymali w tych trudniejszych momentach i niestety my jedziemy do domu, a oni grają w finale – dodał siatkarz.
Przed gdańszczanami decydująca część sezonu. Na czym muszą się teraz skupić, by zakończyć rozgrywki z jak najlepszym wynikiem? – Za dużo już teraz nie możemy zmienić. Nieważne, kto jest po drugiej stronie siatki, my musimy się skupić na własnej grze, żeby robić jak najmniej błędów, bo w tym meczu zadecydowało to, że my popełniliśmy więcej prostych błędów, takich, które normalnie nam się nie przydarzają, a ZAKSA grała cierpliwie – zakończył Bartłomiej Lipiński.
źródło: inf. własna