– Powiem szczerze, że pewne obawy były, ale myślę, że prezes jest człowiekiem honoru i jego słowa są bardzo dużo warte. Jeżeli otrzymałem takie zapewnienie, to wierzyłem, że tak będzie. Mam nadzieję, że wszystko to, na co się umawialiśmy, zostanie spełnione. Nasze rozmowy rozpoczęły się przed pandemią, a wiadomo, że trzeba wziąć pod uwagę, że to nie są rzeczy zależne od nas – powiedział nowy przyjmujący Trefla Gdańsk, Bartłomiej Lipiński w wywiadzie dla serwisu sport.trojmiasto.pl.
Ucieszył pana telefon od Michała Winiarskiego?. Jak długo trwały negocjacje?
Bartłomiej Lipiński:- Nie ukrywam, że bardzo czekałem na ten telefon. Jeszcze później ktoś się do mnie odzywał z innych klubów, ale ja od samego początku czekałem na sygnał z Gdańska. Wydaje mi się, że to była końcówka lutego. W pierwszej fazie ciężko było dograć szczegóły, ale na szczęście wszystko udało się pozałatwiać i jestem.
Nie bał się pan, że ten transfer może nie dojść do skutku? Wszystko było dogadane, ale ostateczna decyzja odnośnie budżetu musiała zapaść pod koniec maja na zebraniu rady nadzorczej.
– Powiem szczerze, że pewne obawy były, ale myślę, że prezes jest człowiekiem honoru i jego słowa są bardzo dużo warte. Jeżeli otrzymałem takie zapewnienie, to wierzyłem, że tak będzie. Mam nadzieję, że wszystko to, na co się umawialiśmy, zostanie spełnione. Nasze rozmowy rozpoczęły się przed pandemią, a wiadomo, że trzeba wziąć pod uwagę, że to nie są rzeczy zależne od nas. W swoim poprzednim klubie musieliśmy trochę wyciągnąć rękę do niego i pomóc w tej trudnej sytuacji. Cieszy mnie, że na zebraniu rady nadzorczej wszystko się poukładało i budżet został zatwierdzony.
Dlaczego zależało panu na przenosinach do Trefla Gdańsk?
Wszystko mi tutaj pasuje. Fizjoterapeuta, trener od przygotowania fizycznego, miasto, trener główny. Tak naprawdę nie ma tu się do czego przyczepić. Rozmawiałem z Michałem Winiarskim i wizja budowania zespołu, cele, jakie chce sobie ustawiać, to były też czynniki, które skłoniły mnie do podpisania kontraktu.
Czy to prawda, że do Trefla zachęcał pana Bartosz Filipiak , który sam ostatecznie przeniósł się z Gdańska do Bełchatowa?
– Doradzał mi nawet, żebym sam zadzwonił i spytał, czy nie znalazłoby się dla mnie miejsce. Powiedział, że w Gdańsku można zagrać fajny sezon. W jego przypadku tak się stało. Z tego co wiem, chciał tu bardzo zostać, ale ofert z Bełchatowa się nie odrzuca. Mam nadzieję, że nie pójdę jego śladami i zadomowię się tu na dłużej, bo nie ukrywam, że wszystko mi tu pasuje.
*cały wywiad Damiana Konwenta w serwisie serwisie sport.trojmiasto.pl
źródło: sport.trojmiasto.pl