BAS Białystok utrzymał się w I lidze kobiet, trzykrotnie pokonując zespół AZS AWF Warszawa 3:0 w rywalizacji play-out. – Może niepotrzebna była ta nerwówka i walka w play-out, ale to dla nas dobra nauczka – przyznała kapitan BAS-u Barbara Sokolińska.
Zespół BAS Białystok fazę zasadniczą w I lidze kobiet zakończył na przedostatnim, 13. miejscu i musiał walczyć o utrzymanie z AZS-em AWF Warszawa. – Od początku zależało nam na tym, żeby w tej lidze zostać i dziewczyny tego dopięły – powiedział trener białostoczanek Sebastian Grzegorek.
Rywalizacja, która toczyła się do trzech wygranych meczów, była dość jednostronna – każde spotkanie zakończyło się w trzech setach na korzyść siatkarek BAS-u. Nie bez znaczenia była plaga kontuzji, która dotknęła warszawianki. – Z zespołem z Warszawy wygraliśmy trzy razy po 3:0, więc nie było żadnych wątpliwości. Cieszymy się z utrzymania i uważam, że sportowo zasługujemy na pierwszą ligę – podkreślił szkoleniowiec ekipy z Białegostoku.
Zarówno BAS, jak i AZS AWF grały jako beniaminki w minionym już dla nich sezonie I ligi kobiet. – Smutno mi, że dziewczyny z Warszawy spadają, bo to nasze koleżanki. Razem niedawno świętowałyśmy awans do I ligi i liczyłam, że razem w niej zostaniemy. Mam nadzieję, że za rok tu wrócą – przyznała Barbara Sokolińska. – Co do nas, to ani przez moment nie wątpiłam, że się utrzymamy. Nawet wtedy, gdy to nas dotknęła fala kontuzji. Może niepotrzebna była ta nerwówka i walka w play-out, ale to dla nas dobra nauczka. Na razie świętujemy, a potem będziemy myśleć o przyszłym sezonie – zakończyła kapitan BAS-u.
źródło: Kurier Poranny, opr. własne